wtorek, 6 sierpnia 2013

Twincest Tom

Tom:
Wyszedłem dosłownie na chwilę,bo musiałem coś załatwić. Szykowałem niespodziankę dla Billa,a tu nagle tanie coś.! Gdy wszedłem do domu po porostu się załamałem.! Ten kretyn upił się prawie do nieprzytomności.! Szybko do niego podbiegłem i pomogłem mu wstać. Mruczał coś pod nosem,ale już i tak tego nie słuchałem. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do łazienki. Pomogłem mu się rozebrać się Zdjąłem z niego zarzygane ciuchy i nalałem wody do wanny. Bill ledwo siedział na opuszczonej desce klozetowej. Gdy woda się już nalała włożyłem go do wanny i pomogłem mu się umyć. Następnie wytarłem go ręcznikiem i założyłem na niego czyste bokserki. Następnie zaniosłem go do łóżka i przykryłem kołdrą. On wtulił się w poduszkę i zasnął. Byłem tak zmęczony,że padałem na ryj. Wziąłem szybki prysznic i wstawiłem ciuchy moje i Billa do prania. Dokończyłem wieczorną toaletę i też położyłem się spać po mojego pokoju. Po chwili zasnąłem.
Gdy się obudziłem była 6:22. Wstałem i poszedłem do apteczki z lekami i poszedłem do Billa,do pokoju. Leki na kaca ze szklanką wody położyłem mu na stoliku a sam wróciłem do siebie. Wziąłem fajki i wyszedłem przed dom rozpalając papierosa i zaciągając się mocno myślałem co zrobić z Billem. Kochałem go jak nikogo innego,ale czasem przesadzał. Zamyśliłem się tak,że nawet nie zauważyłem,że papieros mi zgasł. Wywaliłem go do kosza,który stał na ganku i wróciłem do domu. Zajrzałem do lodówki. Myślałem przez chwilę co by tu sobie zrobić na śniadanie,ale nie miałem na nic ochoty,więc zamknąłem lodówkę i poszedłem zrobić sobie zrobić kawy. Wstawiłem wodę na kawę i usiadłem przy stole w kuchni. Zaraz potem rozległ się głośny gwizd czajnika. Wstałem i wyłączyłem gaz na którym był czajnik. Woda szybko się ugotowała i zalałem kubek w którym była wsypana kawa. Rozpuszczalna oczywiście. Usiadłem w salonie i włączyłem po cichu telewizor, tak aby nie obudzić Billa. Przeleciałem kilka programów. Nie było nic do oglądania,więc puściłem jakiś kanał z muzyką. Nie wiedzieć kiedy zasnąłem. Obudził mnie hałas dobiegający z kuchni. Otworzyłem oczy i powoli wstałem patrząc co się dzieje. Okazało się,że to Bill krzątał się po całym mieszkaniu.
-Co robisz.?-Zapytałem wstając z kanapy.
-Śniadanie.-Odpowiedział stojąc do mnie tyłem nawet się nie odwracając.
-Która jest godzina.?
-Po 12.
-Aha. To długo spałem. a ty od której nie śpisz.?
-Wstałem ok 11. ogarnąłem się i postanowiłem zrobić nam coś do jedzenia.-Powiedział Bill niosąc naleśniki oblane syropem klonowym.
-Sam je zrobiłeś.?-Zapytałem unosząc jedną brew do góry.
-Taaak. Nie wierzysz mi?-Powiedział kładąc przede mną śniadanie.
-Wierze,wierze kochanie.-Uśmiechnąłem się zabójczo i zacząłem wcinać swoją porcję.
Bill patrzył na mnie zadowolony i jednocześnie dumny widząc,że smakuje mi to co przyrządził SAM. Rzadko kiedy był w kuchni upichcić coś,gdyż nie lubił się brudzić. Byłem pod wielki wrażeniem tego,że sam zrobił tak dobre jedzenie i to samodzielnie. Gdy skończyłem zaniosłem talerz do zlewu w kuchni.
-Wyśmienite.-Powiedziałem podchodząc do niego. Przytuliłem się do niego mocno i pocałowałem w czoło.
-Naprawdę.? -Zapytał odwracając głowę w moją stronę i patrząc mi głęboko w oczy.
-Ależ oczywiście Billy. -Podniosłem palcem delikatnie jego podróbek i wpiłem się z jego słodkie usta.
-Ja pozmywam.-Wziąłem od niego talerz i zaniosłem do zlewu.
-Thomas,o której jedziemy do Hamburga.?-Podszedł do mnie i przytulił do moich pleców zadając pytanie.
-Pozmywam i możemy się szykować-Odpowiedziałem zabierając się do zmywania.
-Dobrze Tom.-Powiedział Bill i pobiegł na górę.
Nagle zakręciło mi się w głowie. Miałem czarne plami przed oczami. Upuściłem na ziemię talerz,który miałem w ręku i upadłem. Do kuchni szybko przybiegł Bill. Klęknął przede mną i mówił do mnie coś. Nie wiedziałem co,bo po chwili straciłem przytomność...