piątek, 28 czerwca 2013

Twincest Bill

Twincest 
Bill: 
Rozpadało się jeszcze bardziej. Ale my się tym nie przejmowaliśmy. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. 
-To co Billy.? Idziemy do sypialni.?-Zapytał Tom przerywając tę ciszę.
-Co..? Ale poco.?-Zapytałem jak głupi wiedząc o co mu chodzi.
-Oj Bill. Idź się umyć a ja będę czekał na Ciebie w sypialni.-wstał z ganku i wszedł do środka.
Ja siedziałem jeszcze z 10 min słuchając piosenek. W końcu wstałem. Okryty kocem wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi na zamki. Poszedłem do toalety. Zdjąłem ubrania i nagi stanąłem przed lustrem. Patrzyłem na swoje ciało. Było cherlawe, blade, bez mięśni jakichkolwiek z blizną na brzuchu po operacji. Zacząłem myśleć nad tym czy by nie zacząć ćwiczyć aby Tomowi się bardziej spodobać. Ale po krótkim namyśle doszedłem do wniosku,że ja mam taki być. Tom akceptuje w pełni mój wygląd i nic mu nie przeszkadza. Będę się zmieniał dopiero jak On coś powie. Na razie jest ok.Szybko się wykąpałem. Założyłem na siebie bokserki i wyszedłem z łazienki. Wszedłem do pokoju gdzie leżał Tom przykryty od pasa w dół kołdrą na drewnianym łóżku. 
-No nareszcie Misiak. Ileż można na Ciebie czekać.- Uśmiechnął się i przeniknął mnie wzrokiem od góry do dołu. Na moim ciele moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Podszedłem do łóżka. Usiadłem na krawędzi a Tom mnie przytulił mocno do siebie. Położyłem się na łóżko a on usiadł na mnie okrakiem. Zbliżał się powoli do mnie. Czułem jego oddech na mojej twarzy. Przeszył mnie dreszcz. Tom delikatnie zaczął muskać moje warki swoimi. Nagle włożył język do moich ust. Rozchyliłem je posłusznie i zacząłem bawić się jego językiem swoim. Tom bawił się moim kolczykiem w języku. Oplotłem ręce dookoła jego szyi. On zaczął mnie dotykać delikatnie opuszkami palców po klatce piersiowej. Nie przestając się całować podniosłem kolano, tak,że pieściłem jego męskość piszczelem. Tom zaczął schodzić pocałunkami na moją szyję robiąc mi malinkę. Schodził coraz niżej. Doszedł do sutków. Jednego pieścił palcami a drugim bawił się swoim językiem. Odchyliłem głowę z podniecenia. To było moje miejsce erogenne. :] 


 ****
Przepraszam,że takie krótkie,ale spieszę się strasznie gdyż muszę się spakować,gdyż wyjeżdżam.
Love U.<3

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Twincest Tom

Twincest 
Tom: 
Szczerze zdziwiło mnie co tu Bill robił. Ale nie chciałem na razie psuć tej chwili. Kocham go i nie chcę go stracić. Bill nagle odepchnął mnie od siebie
-Czemu mi to zrobiłeś.?!-Krzyknął odwracając się.
-Nie rozumiem. Przyjeżdżasz tu, przytulasz i nagle masz do mnie pretensje.?- Powiedziałem ironicznie.
-Odpowiedz-Czarny stał nadal do mnie tyłem i spuścił głowę.
-Nie wiem czemu. Może dlatego,że się tamtej nocy pokłóciliśmy. Pamiętasz.?-Zapytałem podchodząc do  niego i łapiąc go za rmię lecz lecz ten się wyrwał.
-Pamiętam doskonale i mam już w dupie twoją zdradę. Chcę wiedzieć...Eh... Po co ratowałeś mi życie.? Nie po co chciałem się zabić,aby teraz żyć Tom.-Bill usiadł na podłodze po turecku i schował twarz między ręce.
-Billy..-Usiadłem na przeciwko niego-Ja nigdy nie pozwoliłbym Ci odejść.! Rozumiesz to.?- Uniosłem jego twarz delikatnie swoją ręką tak aby widzieć i patrzeć w jego czekoladowe oczy.
-Tak by się nie stało gdybyś mi nie dał powodu.-Ten odwrócił głowę i wzrok spuścił na dół.
-Przytul się- Powiedziałem wyciągając ręce do niego.
-Co.?-Zapytał chyba nie dosłyszą tego co mówiłem.
-Nie "co?" tylko chodź tu.!-Złapałem brata i przytuliłem. On leżał na mnie. Taki zniewieściały chłopak,który już za dużo przeżył. Na początku próbował się wyrwać z mojego uścisku,ale w końcu doszedł do wniosku,że to nie ma sensu i też się przytulił. Czułem jak wali mi serce i wiedziałem,że on też to czuje.
-Tom..Nigdy więcej tak nie rób i nie zostawiaj mnie.-Powiedział Bill podnosząc wzrok ku górze patrząc na mnie błagalnie.
-NIGDY.! PRZYRZEKAM.! -Powiedziałem stanowczo i przytuliłem go jeszcze mocniej do swojej piersi.
Bill nagle wstał i powiedział :
-Tom. Mam dla cb niespodzianko-propozycję.-Uśmiechną się dwuznacznie.
-Jaką?-Zapytałem z zaciekawieniem.
-Niespodzianką jest to,że chcę tu z tobą pomieszkać.-Powiedział zacierając łapki.
-A propozycja.?-Spojrzałem na niego z uśmiechem.
-Może tu zostaniemy trochę dłużej.-Odpowiedział drapiąc się po głowie.
-Tzn?-Zapytałem nie wiedząc za bardzo o co mu chodzi.
-Zróbmy sobie takie krótkie wolne od Tokio Hotel.-Powiedział robiąc kółka nogą.
-A ile byś chciał,bo trzeba chłopaków uprzedzić i Davida i wg wszystkich. prasę też i fanów.-Mówiłem podnosząc się z podłogi i ubierając na siebie bluzkę gdyż zrobiło się trochę chłodno.
-Miesiąc,dwa.?-Zaproponował podchodząc do mnie i wtulając się.
-Niech będą te dwa miesiące. Fani się nie obrażą a nam wszystkim dobrze zrobią małe wakacje.-Uśmiechnąłem się i pocałowałem Billa w głowę.
-To zajebiście.!!!!-Młody z radości aż wskoczył na mnie.
-Spokojnie,kochanie. A co masz zamiar tu robić? Ani centrum handlowego, fryzjera, pełno owadów i wszelkiego robactwa.-Popatrzyłem na Billa pytająco.
-Coś się wykombinuje. Jutro pojedziemy Hamburga i oznajmimy wszystkim nasze plany. Chłopaki też się na pewno ucieszą,bo już od dawna gadają o wakacjach.-Powiedział Bill kierując się w stroną lodówki.
-Nie ma nic w lodówie.-Powiedziałem jeszcze zanim zdążył otworzyć ją.
-To co robimy do jedzenia.?-Zapytał masując się po brzuchu.
-Zamówmy pizze.-Zaproponowałem na co ten się skrzywił.
-Zanim ją dowiozą to będzie zimna a zimna jest niedobra.-Powiedział. W sumie racja.
-To chodźmy po zakupy. Pojedziemy do Hamburga na wielki zakupy..!-Klasnąłem w ręce z zachwytu własnym pomysłem.
-Tom, puknij ty się w głowę, 3 godziny jazdy do Hamburga, 3 godziny zakupy i 3 godziny powrót i to bez korków. To nam z 10 godzin zajmie.!-Oburzył się Billy.
-To pójdźmy do pobliskiego sklepu. Nie ma tam co prawda wielkiego wyboru ale zawsze coś.-Odpowiedziałem.
-Okey.-Bill ubrał buty,kurtkę skórzana i wyszedł z domu.
Ja zamknąłem drzwi i podbiegłem do niego. otworzyłem samochód i Młodemu drzwi. Zamknąłem drzwi z jego strony. Ja podbiegłem do miejsca kierowcy. Szybko zapiąłem pasy i odpaliłem silnik. Billy patrzył przed siebie. Pocałowałem go z zaskoczenia w policzek na co uśmiechnął się zabójczo i lekko zarumienił. Po ok godzinie byliśmy w domu z torbami zakupów. Bill zaczął rozpakowywać zakupy a ja mu pomagałem.
Zrobiłem nam kolację i dla niego gorące kakao a sobie zimne piwo z lodówki. Był już półmrok. Czarny wstał z kocykiem i wyszedł na ganek. Ja zabrałem ze sobą MP4 i dołączyłem się do niego. Usiadłem obok a on przykrył mnie kocykiem tak,że obaj byliśmy przykryci. Włączyłem odtwarzacz i puściłem jakąś piosenkę. Zaczęło padać. Ja z Bille siedzieliśmy na ganku nie przejmując się tym Wsłuchaliśmy się w muzykę.

niedziela, 23 czerwca 2013

Twicnest Bill

Twincest 
Bill:
Nie mogłem dłużej patrzeć na Toma. Nie chciałem aby mnie ratował. Wolałem umrzeć niż teraz żyć ze świadomością,że on i jakaś panienka... Nie...Nie mieści mi się to w głowie.. Nie chcę do już znać.!
Leżałem nadal w szpitalu. Co jakiś czas G&G do mnie przychodzili. Powiedzieli mi,że Toma nie am w domu. Od kilku dni nie mają od niego żadnej wiadomości. W sumie,to się zdziwiłem,że do mnie już nie wydzwania i nie wypisuje. Ale o to mi te chodziło. Aby zniknął z mego życia raz na zawsze.
Nagle przyszła do mnie wiadomość. Była od Toma.
"Chciałeś to zniknąłem z Twego życia. 
 Nie dam sobie rady bez Ciebie..
 Wyjechałem daleko. I tak nie będziesz mnie szukał.
 Dla mnie byłeś tylko Ty.!
 Nie mogę sobie darować tego co Ci zrobiłem tamtej nocy.
 Nigdy sobie tego nie wybaczę.!
 Chcę abyś wiedział jedno... Ja zawsze przy Tobie będę. 
 Nie zależnie od tego gdzie się będziesz znajdował. 
                                                               Tom                       "
Do oczu zaczęły cisną mi się łzy. Chciałem odpisać,ale przez łzy nie widziałem klawiatury. Rzuciłem telefonem o ścianGustaw ę a ten się rozpadł. Schowałem się pod kołdrę i cicho szlochałem. Słyszałem jak ludzie zatrzymują się przy moim pokoju,więc wstałem i zamknąłem drzwi i szybko wróciłem pod kołdrę. Kochałem Toma. To było jasne jak słońce. Nie chciałem aby coś sobie zrobił. Chciałem jedynie przestawać go widywać codziennie,tak jak to było kiedyś.
-C..c..co ja narobiłem.-Powiedziałem cichutko do siebie przez łzy.
Do drzwi od sali w której leżałem wszedł Gustav.
-Jak tam młody się czujesz.? -Zapytał niosąc mi wodę w butelce i pączka.
-Weź nie pytaj nawet.-Odpowiedziałem siadając na łóżku u wycierając łzy o poszewkę od kołdry.
-Bill, to twoj telefon leży tam.?-Zapytał Gucio pokazując palcem w stronę rozwalonego telefonu.
-Tak. Podałbyś mi go?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Jasne-Wstał i podreptał po niego w drodze próbując go złożyć.
-Daj to,bo ty nie umiesz-Uśmiechnąłem się przez łzy. On zawsze potrafił mnie rozśmieszyć.
Szybko zlożyłem telefon i włączyłem go.
-Posłuchaj co mi Tom napisał.-Gdy tele się włączył wszedłem w wiadomości odebrane i otworzyłem tę od Toma.
-"Bill, wyjechałem na kilka dni. Nie szukaj mnie. Tom"-Jasne było,e musiałem zmienić treść,bo pokazanei mu prawdziwej byłoby totalną głupotą z mojej strony.
 Gustav bez słowa wstał i wyszedł z sali. Zamknął drzwi za sobą. Widziałem przez szybę w drzwiach jak dzwonił do kogoś i wykłóca się. Gdy skończył ponownie wszedł do mnie.
-Bill, Tom zrobił trochę wolnego. Gadałem z nim przed chwilą. Powiedział mi,że ta sytuacje go przerosła z twoją próbą sam...No wiesz.-Powiedział i szybko wyszedł.
Szybko wziąłem telefon do ręki i napisałem to Tommyego sms'a
"Tom,gdzie ty jesteś? Odpowiedz.! Bill."
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
"Chcesz abym wrócił? "-On nigdy nie może odpowiedzieć na konkretne pytanie,które mu zadam.
"Chce abyś odp mi na pytanie,które ci zadałem. 
 Gdzie wyjechałeś i na jak długo.? "  
 Odpowiadał bardzo szybko. 
"Wyjechałem do Magdeburga na 2 tygodnie."  
I wszystko było już jasne. Wrócił do wspomnień jak zaczynaliśmy. Oj Tommy. Postanowiłem,że jak wyjdę to tez tam pojadę. Pogadamy sobie na spokojnie,bo jak by wrócił,to nagle wszyscy by się zlecieli i tylko pytanie itp. Ja wyjadę do niego. 

4 dni później.

Przez ostatnie dni pisałem z Tomem sms'y. Nie powiedziałem mu,że przyjadę. To miała być taka niespodzianka. Prawdę mówiąc brakowało mi go. Do mojej sali wszedł lekarz.
- Mam dobra wiadomość Bill-Byliśmy już sobie na TY.-Dziś Cię wypisuję. Jeśli sobie tego życzysz może to być nawet w tej chwili-Uśmiechnął sie Shmit.
-Oczywiście,że chcę.!-Poderwałem się z łóżka i zacząłem od razu pakować swoje rzeczy.
-Bill,spokojnie. Nie nadwyrężaj się tak,bo rana jeszcze się nie zabliźniła do końca.-Uprzedził mnie.
-Dobrze. Czy mógłbyś zadzwonić po taksówkę dla mnie? -Zapytałem pakując się,lecz uważając na ranę.
-Oczywiście. Jak będzie to Cię poinformuję o tym. Poproszę jeszcze o twój podpis.-Podpisałem papiery i kończyłem się pakować. W poczekalni czekałem na taksówkę. Lekarz już nie musiał mnie poinformowywać  gdyż już na nia czekałem. Gdy taksówka podjechała poprosiłem by mnie zawiózł pod wskazany adres.
-Ale to daleko jest -Odwrócił się do mnie taksówkarz.
-Wiem,ale proszę nie tam zawieść. Dobre płacę.-Pokazałem mu pęczek banknotów.
Ruszyliśmy. Po 3h byliśmy na miejscu. Podziękowałem i zapłaciłem. Był to domek jednorodzinny, drewniany z ogródkiem i gankiem. Toma nie było chyba,bo było strasznie cicho. Wszedłem przez furtkę i chcąc wejść do domu złapałem za klamkę. Drzwi były zamknięte więc zapukałam. Po chwili otworzył mi Tom.
-Bill.!!? Co ty tu robisz.?!-Zapytał Tom łapiąc się za głowę. Jego mina była bezcenna.
-Przyjechałem pogadać z tobą-Odpowiedziałem wchodząc. Tom wziął moją walizkę a raczej 3.Tom zaniósł je do mojego starego pokoju.
-A więc stęskniłeś się za mną?-Zapytał uśmiechając sie delikatnie.
-Tak..Nie..Nie wiem. Tom!!! -Tupnąłem nogą i splotłem ręce na piersi.
-Oj Billuś-Tom podszedł i przytulił mnie do siebie. Chciałem go odepchnąć ale był silniejszy i przytrzymał mnie. W końcu ustąpiłem mu. Tom był z samych spodniach. Poczułem bicie jego serca. Jego ciepły tors. Nie chciałem ale nie wytrzymałem i szybko wtuliłem się w niego. Nie chciałem aby się kończyła ta chwila...

czwartek, 20 czerwca 2013

Twincest Tom

Twincest 
Tom: 
Aż usiadłem gdy usłyszałem diagnozę wystawioną przez lekarza. Załamałem się. Jak niby Bill miał tak szybko dostać nową wątrobę. Na liście oczekujących jest miliony osób. 


Tydzień później. ..

Bill powoli odzyskiwał siły. Odkąd się wybudził z narkozy po operacji nie chciał mnie widzieć. Ja jednak czekałem na niego cały czas. Spałem w samochodzie na parkingu szpitalnym aby jak coś się stanie abym był blisko. Od rana siedziałem w poczekalni,kręciłem się niespokojnie po korytarzu. Chciałem aby w okńcu chciał się ze mną zobaczyć. 
-Panie Kaulitz-Nagle zawołał mnie lekarz.-Pański brat chcę się z Panem zobaczyć. 
Gdy to usłyszałem natychmiast pobiegłem do Billego. 
-Witaj kochanie-Chciałem go pocałować lecz on odwrócił głowę. 
-Nie chcę abyś mnie tak nazywał, całował,dotykał. Nie chcę nic od ciebie. Chcę się tylko dowiedzieć jakim cudem tak szybko mnie zoperowali.-Zapytał  Czarny  nawet nie patrząc na mnie.
-Sława i pieniądze robią swoje.-Odpowiedziałem i złapałem go za rękę.
-Już Ci mówiłem,że nie chcę abyś mnie dotykał.!-Krzyknął i szybko zabrał swoją rękę.
-Bill,ja Cię strasznie przepraszam. Nie wiedziałem co robiłem.- Klęknąłem przed jego łóżkiem próbując się tłumaczyć. Lecz on był nie ugięty. Nie spojrzał na mnie ani razu odkąd wszedłem do jego sali.
-Wyjdź już stąd Tom. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.-Powiedział odwracając się na bok,tak,że leżał tyłem do mnie i przykrył się kołdrą.
-Ale Bill...
-WYJDŹ.!!! Krzyknął tak głośno,że zleciała się całą masa lekarzy i pielęgniarek.
-Proszę natychmiast opuścić salę-Lekarz dosłownie wywalił mnie z niej i zamknął drzwi przed nosem.
Nagle do szpitala weszli G&G.
-Tom,ty jeszcze tu.?-Zapytał Gustav.-Chłopie, idź się wyśpij w mieszkaniu. Zjedz coś, Weź prysznic w końcu. Odśwież się i przyjdź,bo wyglądasz na 7 nieszczęść.-Dodał.
-Nie mogę. Muszę być przy nim w razie jak by się coś działo. Nie zostawię go. To mój brat.!- Szedłem w zaparte.
-Tak ale jako wrak też nic nie zdziałasz. Teraz my z nim posiedzimy w ty idź się ogarnąć.!-Pozwiedzał Georg. Przyznałem mu racje i wróciłem samochodem do domu. Wziąłem zimny i długi prysznic. Ogoliłem się bo już miałem zarost na twarzy i to spory. Przebrałem się w nowe ciuchy a tamte dałem do prania. Zjadłem obiad i położyłem się na kanapie. Zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć. Nie mogłem. Po głowie krążyły mi przeróżne myśli. Nagle do drzwi ktoś zapukał. Poszedłem otworzyć.
-Siemka Tom. Możemy na chwilę.?-Przed drzwiami stali G&G.
-Tak. Wchodźcie. O co chodzi.?-Zapytałem zamykając drzwi za nimi.
-Byliśmy u Billa...
-Jak on się czuje? Co z nim? Wszystko w porządku? Mi nie chciał nic powiedzieć.-Przerwałem im/
-Tom, uspokój się. Z twoją gwiazdą wszystko ok. Przysłał nas abyśmy spakowali mu jego ciuchy.-Powiedział Gustav.
-Ale jak to? Dlaczego?-Moje oczy zrobiły się jak pięciocętówki.
-Chcę się od ciebie wyprowadzić. Powiedział,że chcę w końcu zacząć żyć własnym życiem. -Odpowiedział Georg.
-Na chwilę obecną zatrzyma się u mnie. Do puki sobie szybko czegoś nie znajdzie.-Odpowiedział Gustav.
-A co z zespołem.? Co z Tokio Hotel?-Zapytałem siadając na kanapie załamany.
-Bill powiedział,że nie wie. Teraz chcę abyśmy go spakowali,bo nie ma siły sam tego zrobić a jeszcze z tydzień poleży w szpitalu. Poprosił nas też abyśmy mu coś znaleźli jeśli chodzi o lokum. Na chwilę obecną taka jest sytuacja.-Powiedział Georg.
Nie mogłem w to uwierzyć. Jeśli Bill się wyprowadzi to co ja zrobię.? Nie mogę na to pozwolić.
-Tom, zaprowadź nas do pokoju Billa i daj jakieś walizki.-Powiedział Georg klepiąc mnie po ramieniu.
-Schodami na górę, pierwsze drzwi na prawo.-Odparłem chowając twarz w ręce.
Po około godzinie G&G zeszli na dół z 4 walizkami na kółkach i 4 torbami. Billy miał tyle rzeczy tam. Wszystko zabrali. Ciuchy,perfumy, kosmetyki. Nie było już po nim niczego. Jedynie zapach w jego pokoju jeszcze się utrzymywał.
-Tom, my już idziemy. W razie co to dzwoń. Narazie.-Powiedzieli razem i wyszli zatrzaskując drzwi za sobą. Ubrałem się szybko i wsiadłem w samochód. Kierowałem się ku szpitalowi. Ok 30 min siedziałem z samochodzie myśląc nad tym co mam mu powiedzieć aby został u mnie jednak i się nie przeprowadzał. W końcu wyszedłem i poszedłem do jego sali.
-Tom. Czego ty znów chcesz ode mnie.-Zapytał Bill z irytacją w głosie.
-Bill.. Ten list co mi napisałeś. To tam prawdę pisałeś.? Że mnie kochasz nadal.?
-Tak Tom. Kocham Cię nadal,ale nie chcę już być z tobą. Nawet nie chcę cię widzieć. Zniszczyłeś to co między nami było,co nas tworzyło. Ja już nawet nie chcę tego. Nienawidzę cię i zarówno Kocham.- Powiedział Billy a do oczu cisnęły mi się łzy.
-Billy,Kochanie..-Chciałem go przytulić lecz ten jak poparzony odsunął się.
Tommy. Nic z tego już nie będzie. Ja tego nie zapomnę. Kiedyś może ci wybaczę ale teraz jest to zbyt świeża rana. Błagam cię. Nie przychodź tu więcej,bo ja nie chcę cię widzieć i nie wpuszczę cię do mnie. Zrozum to w końcu i pogódź się z tym w końcu.
-Bill...Ja...ja nigdy nie przestanę tu przychodzić. Udowodnię moją miłość do ciebie. UDOWODNIĘ CI TO.!!! PRZYRZEKAM.!!-Krzyknąłem i wyszedłem. Pobiegłem do samochodu. Usiadłem za kierownicę, odpaliłem wóz i włączyłem radio. Z oczu pociekły mi łzy. Jechałem. Nie wiedziałem do kąt. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałem.
-Tom,chciałem Ci podziękować za tę wątrobę. Żegnaj.
To był Bill.! Mój mały braciszek.! Nie mogłem pozwolić na to aby kiedykolwiek stała mu się jakaś krzywda. Wróciłem do domu. Spakowałem kilka bluzek,spodni, portfel,dokumenty, szczoteczkę do zębów i wyjechałem....

Twincest Tom

Twincest 
Tom: 
 Wstałem rano z zajebiście bolącą głową i siniakiem na kolanie. A bolał.!! Wstałem. Przetarłem twarz rękoma. Myślałem o tym co się wczoraj stało. Pamiętałem jedynie jak z Marleną tańczyłem i... Jezu.! Marlena.! Co ja wczoraj zrobiłem.! Oby Bill się tylko nie dowiedział.! Spojrzałem na swoje spodnie i koszule. KURWA.! Spodnie nie zapięte,bluzka w spermie. Nie ma mowy żeby on tego nie zauważył. Nagle zapomniałem o kacu i przypomniałem sobie co wczoraj do niego mówiłem. W życiu mi nie wybaczy tych słów.! JA PIERDOLE.!! KIM JA JESTEM.!!! Poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem ciuchy na zmianę i poszedłem wziąć prysznic. Ogarnąłem się i poszedłem do Billa do pokoju. Zapukałem i złapałem z klamkę chcąc otworzyć drzwi. Jednak napotkałem przeszkodę. Jego drzwi były zamknięte. Nigdy tego nie robił,bo bał się ciemności. Zacząłem walić w drzwi, jednak nikt nie odpowiedział. Wystraszyłem się gdyż była już 12:47. Pobiegłem do ogrodu zobaczyć czy ma otwarte okno. Miał je uchylone. Pobiegłem po drabinę do komórki. Dałem ją pod okno Billa. Zauważyłem,że chyba jest pod kołdrą ale się nie rusza. Nie wyglądało aby oddychał. Waliłem w szybę. Ta w końcu pękła. Miałem zakrwawioną całą rękę ale miałem to w dupie w tej chwili. Obchodził mnie tylko Bill. Mój mały Billuś.
-Bill, Obudź się, Jest już 13- Kucnąłem obok niego i lekko go szturchnąłem. Jego ciało osunęło się bezwładnie na ziemię.
-BILL.!!!-Krzyknąłem ile tchu mi w piersiach miałem. Nie odpowiedział. Zadzwoniłem szybko po karetkę. Po tym przeszukałem cały pokój. Znalazłem opakowanie jego tabletek nasennych. Było puste. Na jego stoliku leżał kartka. Wziąłem ją i schowałem do kieszeni.bo nagle przyjechała karetka.
-Gdzie on jest-Zapytal w pośpiechu ratownik.
-Zaprowadzę,ale błagam,pośpieszcie się.!-Zaprowadziłem ich na górę. Sprawdzili tętno. Było znikome. Wzięli go na nosze, dali zastrzyk i tlen. Zabrali go do szpitala. Ja szybko zamknąłem mieszkanie i odpaliłem samochód jadąc do szpitala za karetką. W szpitali dali go odrazu na szczegółowe badania. Udzieliłem wywiady lekarzowi. Kazał mi czekać w poczekalni. Przypomniałem sobie,że mam kartkę. Otworzyłem ją i zacząłem cczytrać
"Tom.!"
"Wiesz,że byłeś dla mnie wszytkom. Nie tylko bratem ale i kimś komu mogłem powiedzieć wszystko. Kimś kto rozbudził moje zmysły. Pokazał czym jest MIŁOŚĆ. Nie tylko braterska. Kochałem Cię. Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek? Zrobiłeś to w taki nieśmiały sposób. Wiedziałem,że w końcu nadejdzie taki moment kiedy nie wytrzymasz i zrobisz to.. Zdradzisz mnie z kobietą. Gdy Cię zobaczyłem pijanego pod naszymi drzwiami z opuszczonymi spodniami serce mi pękło. Nie dość tego zwyzywałeś mnie od najgorszych. Nie mogłem tego przeboleć. Ułóż sobie w końcu życie z normalną dziewczyną. Zespół Tokio Hotel jest już rozwiązany. Bądź normalnych chłopakiem. Ciesz się życiem. Dałeś mi miliony wspaniałych chwil ale ta jedna była najgorsza,której nie mogłem przeboleć. Zawiodłem się na Tobie...Bardzo.
Kocham Cię Tommy.!!
                                                                    Na zawsze...Twój Billy. "

Łzy zaczęły spływać mi po policzku jak wodospad. Nagle lekarz mnie poprosił.
-Panie Kaulitz-Zdjął okulary-Nie mamy zbyt dobrych wieści. Pański brat jest w bardzo ciężkim stanie. Połknął bardzo dużą ilość tabletek. Musieliśmy zrobić płukanie żołądka. Niestety większość tabletek zdążyła się wchłonąć. Jego wątroba jest w tragicznym stanie. Będziemy musieli go wpisać na listę osób oczekujących na przeszczep.
Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem....

wtorek, 18 czerwca 2013

Twincest Bill

Twinces
Bill:
Tom wyszedł z domu. Ja wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. W lodówce nic nie było,więc zadzwoniłem po taksówkę,która pojawiła się po ok. 20 min. zrobiłem szybkie zakupy i wróciłem do mieszkania. Rozpakowałem zakupy i zrobiłem sobie kanapkę oraz gorące kakao. Włączyłem telewizor. Leciał jakiś serial. Nie chciało mi się go oglądać,więc poszedłem do pokoju się położyć. Zapaliłem papierosa leżąc na łóżku i myśląc o koncercie,który miał się odbyć już za kilka dni. Myślałem o tym co mam na siebie założyć,jak włosy ułożyć itp. Może bym zrobił jakąś nową stylizację. Hmmm.. Ciekawe o której wróci Tom. Chyba trochę za ostro zareagowałem na tą całą sytuację. Jak przyjdzie to z nim pogadam. Położyłem się spać. Obudziłem się do była 3 nad ranem.Obudziło mnie głośne walenie do drzwi wejściowych. Szybko wstałem i pobiegłem zobaczyć przez wizjer kto to. Gdyby nie latarnie na naszym podwórku nigdy bym się nie zorientował,że to Tom! Otworzyłem szybko drzwi. Był kompletnie zalany. Wódką śmierdziało od niego na 200 km. Wchodząc Tom próbował założyć na dupę swoje obszerne spodnie,które spadły mu aż do kolan. Od razu zaripostowałem się co on zrobił. Jak tylko wszedł upadł na podłogę i szamotał się ze spodniami. Zamknąłem drzwi na zasuwy. Pomogłem mu wstać i położyłem go na kanapę. Na bluzce miał ślady po spermie. Do oczy napłynęły mi łzy i zamowolnie zaczęły spływać mi po śniadych policzkach. Tom złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Chodź tu kochany. Zabawimy się-Mówił zapijaczonym głosem.
-ZOSTAW MNIE.! NIENAWIDZĘ CIĘ.! DAJ MI SPOKÓJ.!-Krzyczałem i wyrywałem się z jego uścisku. W końcu dałem mu z liścia w twarz. Puścił. Ja pobiegłem szybko na górę.
-TY JEBANY CWELU.!! KUREWSKA DZIWKO.!-Krzyczał z dołu Zdenerwowany i pijany Tom. Wbiegłem do pokoju i zamknąłem się na klucz. Wlazłem do łóżka i zakryłem się kołdrą. Chciałem się obudzić i stwierdzić,że to był tylko sen a Tom był przy mnie. Nie chciałem uwierzyć,że on mógłby mnie zdradzić. To nie może być prawda.! Rozpłakałem się jeszcze bardziej i schowałem pod kołdrę.

niedziela, 16 czerwca 2013

Twincest Tom

Twincest 
Tom:
Odebrałem telefon i wyszedłem na chwilę do ogródka zostawiając Billa w pokoju. Nie był tym zachwycony,ale musiał zrozumieć,że tez muszę mięć z ludźmi kontakt.
-Co tam u Ciebie Tom?
-A w miarę dobrze. W domu siedzę i zamulam.
-A chciałbyś wyjść gdzieś ze mną dziś...teraz..?
-Wiesz co...hyymm.. Oke. Gdzie i o której.?
-O 21 w klubie "Domino".?
-Dobrze. To do zobaczenia. Buziaki. Pa
-No Pa.
Rozłączyłem się i wkładając telefon do kieszeni odwróciłem się i...
-JEZU.!!! Bill. Ależ mnie wystraszył łobuzie.-Powiedziałem chwytając się za serce.
-Gdybyś nie miał nic na sumieniu nie przestraszyłbyś się aż tak.-Odpowiedział zaplatając ręce na piersi w "8".
-Nie no co ty. Misiek.-Ciągnąłem dalej próbując juz uciec od tego tematu.
-Czego ona chciała.?-Szedł za mną nadal Czarny dociekając,co już zaczęło trochę irytować.
-Pogadać.! Jezu,Bill jaki ty się stałeś się irytujący.!-Odwróciłem się napięcie i krzyknąlem na niego na co on stanął jak wryty w podłogę.
-Dobrze, Przepraszam-Powiedział czarny a jego  oczy zrobiły się szkliste.
Bill pobiegł na górę.
-Bill..Poczekaj...-Wolałem go wbiegając za nim na górę,ale ten zamknął się we własnym pokoju. Poszedłem na dół do kuchni. Przecież nie będę siedział pod drzwiami aż młody łaskawie wyjdzie. Zachowuje się jak jakiś rozwydrzony bachor,który nie dostał swojego lizaczka. Spojrzałem na zegarek. Była już 20. Poszedłem do łazienki,wziąłem zimny,odświeżający prysznic,który odrazu postawił mnie na nogi. Poszedłem do Billa.
-Bill, ja wychodzę, będę późno. Nie czekaj na mnie.-Mówiłem pukając w drzwi aby się upewnić czy on nadal tam jest. .
-Nawet nie będę czekał. Narka.-Powiedział rzucając czymś w drzwi.
Bezczelny. Ubrałem kurtkę i wyszedłem. Wsiadłem w samochód i zacząłem jechać. Coraz szybciej i szybciej. Byłem wkurwiony na tę calą sytuację ale nie mogłem przecież zbyt przyspieszać,bo się zabiję. Bill zostanie sam a Marlena co sobie o mnie pomyśli. Zwolniłem. Dojechałem do klubu. Marlena stała przy barze. Przywitałem się z nią buziakiem w usta...

wtorek, 11 czerwca 2013

Twoncest Bill

Twincest 
Bill:  
Tommy coś kombinował. Dziwnie to wyglądało. Nie ufałem już mu tak jak kiedyś.
-Tom,chcę już wyjść stąd- Powiedziałem zmieniając  temat.
-Za niedługo wyjdziesz. Obiecuję Ci to Kochanie.-Podszedł i przytulił mnie mocno do siebie.
Poczułem bicie jego serca i ciepło bijące z jego ciała. Mocno się w niego wtuliłem. Tom pocałował mnie w głowę.- Kocham Cię na życie Billy. Jesteś nie tylko moim bratem ale i kimś więcej. Nie potrafię tego wyjaśnić. To uczucie...-Chciał jeszcze coś powiedzieć ale mu przerwałem wpijając się w jego słodkie ust. Moja kulka ocierała delikatnie jego podniebienie.
-Ja Ciebie też kocham-Odpowiedziałem siadając na łóżku i poprawiając włosy.
-Panie Kaulitz.-Wszedł lekarz do mojej sali.
-Tak.?-Odpowiedzieliśmy równo z bratem
-Yyy..A więc.. Może pan już podpisać papiery i wyjść ze szpitala-Powiedział lekarz.
-Tom,to ty już podpisz papiery a ja się spakuję i ogarnę z włosami i makijażem- mówiłem wyskakując z łóżka i zbierając swoje rzeczy z podłogi.
-Dobrze Bill-Tom poszedł,podpisał a później pomagał mi się spakować. On już wynosił walizki do samochodu stojącego na parkingu szpitalnym. Ja poszedłem nastroszyć włosy i zrobić sobie makijaż. Przecież nie pokazałbym się taki nieogarnięty publicznie.
-No szybciej księżniczko-Pospieszał mnie Tommy opierając się o maskę samochodu,paląc papierosa.
-No idę już,idę. Nie pospieszaj mnie,bo jeszcze bardziej będę szedł wolniej-Zaśmiałem się szyderczo na co Misiak podszedł i wziął mnie na ręce. Ja objąłem go za szyję i dałem buziaka w policzek. Drzwi były otwarte, Usadowił mnie na miejscu pasażera i zapiął pasy.
-Dziękuję kochanie- Spojrzałem mu głęboko w oczy i zabójczo się uśmiechnąłem.
-Nie ma za co Billuś. To do domu.?-Zapytał wsiadając do samochodu i zapinając pas.
-Tak. Jestem zmęczony tym szpitalem. W sumie to nie zmęczony ale...nie,jednak zmęczony.- Plątał mi się język już więc skończyłem rozmowę i włączyłem radio. Reszta drogi minęła w milczeniu. Gdy dotarliśmy już d domu Tom pomógł mi się rozpakować. Wziął walizki i zaniósł je na górę do mojego. Ja już resztę sobie uporządkowałem. Następnie poszedłem wziąć prysznic,bo od tego szpitala czułem się taki "brudny". Wyszedłem w samych bokserkach. Zszedłem na dół. Tom krzątał się po kuchni robiąc jakąś kolację.
-Co chcesz do picia.? Herbatę,kawe,kakao?-Zapytał.
-Kakao z gorącym mlekiem,ale bez kożucha.-Posłałem mu zabójczy uśmiech.
-No tak. Kawy nie pijesz.-Zachichotał,delikatnie się uśmiechając.
Usiadłem na kanapie włączając telewizję. Tom przynosił kanapki z sałatą i pomidorem oraz moim kakaem.
-Proszę bardzo mój mały chorowitku.-Tom przytulił mnie nocno i pocałował w czoło. Nagle zadzwonił telefon Toma. Ten wstał i odebrał telefon.
-Halo?...o Hej Marlena....

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Twincest Tom

Twincest 
Tom:
Billa akcje z tym płaczem,pytaniami i wg czasem mnie już irytowały a wręcz denerwowały. On jest taki delikatny. Do szpitala od razu przyjechał Jost,G&G oraz masa paparazzi i reporterów. Trzeba było udzielić wywiadu. Ochrona pilnowała by nikt z nieproszonych osób nie wszedł do budynku szpitalnego. Poszedłem więc z chłopakami udzielić tych pierdolonych wywiadów, odpowiedzieć na kilka pytać i się zmyć spowrotem do Billa. Po półtorej godziny podziękowałem wszystkim i zmyłem się szybko do środka. Nie obyłi się bez pomocy ochrony. Poszedłem do Billego. Spał. Jaki on był uroczy. Nawet nie wchodziłem aby go nie obudzić. Wyszedłem przed szpital drugim ewakuacyjnym wyjściem aby zapalić papierosa. Już miałem w ustach fajka gdy nagle zorientowałem się,że nie mam ognia.
-Ognia?-Zapytała Piętka brunetka o miodowych oczach,malinowych ustach, małym nosku i duuuużym biuście oraz długich nogach.
-Jeśli masz-Odpowiedziałem z uśmiechem na ustach
-Co tu Pan robi jeśli można spytać-Zapytała nieznajoma odpalając mi papieroska.
-A z bratem siedzę-Powiedziałem puszczając oczko do pięknej dziewczyny.
-Marlena-Powiedziała nieznajoma wyciągając rękę
-Tom.
-Wiem kim jesteś przystojniaku-odezwała się Marlena.-Gitarzysta Tokio Hotel.:)
-Owszem ślicznotko-Odpowiedziałem zaciągając się papierosem.
-To jak? Wymienimy się numerami?-Zapytała
-A nie wolisz gdzieś wyjść dziś wieczorkiem?
-Masz opinię "Pana na jedną noc",a ja wolałabym coś więcej-Powiedziała podchodząc coraz bliżej do mnie, prawie się przytulając.
-Oj przesadzają-Zaśmiałem się delikatnie.
-Chyba jednak mnie. Miesiąc temu przespałeś się z moją koleżanką zostawiając ją samą z rana samego.
-Akurat musiałem coś pilnie załatwić. W końcu członek zespołu TH się z czymś wiąże- Próbowałem się wykręcić wiedząc,że już i tak nic z tego spotkania nie będzie.-Dam ci swój nr, jak coś to się odezwij.- Powiedziałem gasząc już peta i pisząc swój nr na jej delikatniej dłoni.
-Ok. To do usłyszenia.-Powiedziała żegnając mnie  całusem w kącik ust. Wróciłem do Billa,który już nie spał. Siedział naburmuszony na łóżku.
-I jak tam mój książę?-Zapytałem siadając na brzegu łóżka.
-Gdzieś ty był?!-Od razu wyskoczył z pretensjami do mnie.
-Byłem zapalić papierosa pod szpitalem. W środku nie wolno.-Odpowiedziałem ironicznie podnosząc jedną brew do góry.
-A ta dziewczyna co z tobą paliła?-Odrazy wyleciał z pytaniem. Kurwa. skąd on o tym wiedział.?!
-A co.? Śledziłeś mnie?-Zapytałem śmiejąc się pod nosem.
-Nie, widziałem was za oknem. I to jak Ciebie całowała też.!- I już zły mój kochanek.
-Oj miśku. nic nie było, dałem jej swój nr,bo chciała abym jej załatwił nasze autografy na płycie i tyle.

niedziela, 9 czerwca 2013

Twincest Bill

Twincest 
Bill:

Leki powoli zaczęły działać,lecz jeszcze miałem lekkie odrętwienie,ale już nie takie,że nie mogłem stać w miejscu. Tom był cały czas przy mnie. Jeju,jak ja go kochałem. Był dla mnie nie tylko bratem ale i…kochankiem? Chyba tak. Nazajutrz jak się obudziłem Toma obok mnie nie było. Zmartwiłem się trochę,gdyż pomyślałem,iż już sobie poszedł,bo nie chciało mu się ze mną siedzieć. Nagle do sali wszedł Tommy.
-Witam mojego księcia.-Powiedział nachylając się nade mną i całując mnie w ust.
-Myślałem,że sobie poszedłeś…-Powiedziałem ze smutkiem w głosie-…że już ci się znudziłem.
Tom przytulił mnie mocno do swojego torsu.Od razu poczułem się lepiej.
-Nigdy bym Cię nie zostawił braciszku.! Rozumiesz?! NIGDY!-Powiedział z duzym naciskiem na słowo „nigdy”. Wierzyłem mu. Nie miałem podstaw podejrzewać go o to że już mu sie znudziłem. Chociaż Tommy jest albo był niezłym kobieciarzem. Lubił przypadkowy seks z jakąś fanką,ale odkąd jesteśmy juz razem oficjalnie obiecał,że żadnej nie dotknie.
-Billy-Powiedział Tom wyrywając mnie z zamyślenia.-Co się tak zapatrzyłeś.?
-A nie,nic. Po prostu się zawiesiłem na chwilkę. Heh.-Odpowiedziałem kładąc się na szpitalnym łózko i okrywając kołdrą aż do szyi.
-Masz na coś jeszcze ochotę?-Zapytał lecz ja tylko spojrzałem n niego.
-W zasadzie to tak. Chciałbym już stąd wyjść i wrócić do domu.-powiedziałem kładąc się na prawym boku.
-Pójdę zapytać lekarza kiedy Cię wypiszą. Za 15 minut będę a ty leż spokojnie.-Tom wyszedł zamykając drzwi.

Twincest Tom

Twincest 
Tom:
Bill mnie próbował uspokoić, lecz ja dalej nie mogłem pojąć dlaczego to właśnie mojego brata spotkało i dlaczego nie zareagowałem jak widziałem że ledwo się trzema na tych schodach. Ehh..Dobrze że Gustav i Georg odganiają paparazzi. Bonie wytrzymałbym tych pytań o mnie i mojego brat. Odkąd przywiozłem tu brata bije się z myślami. Bill już zasnął. To dobrze. Niech odpocznie. Jutro z nim pogadam. Wziąłem 2 krzesła i jakoś się usadziłem tak aby być przy nim przez cały czas. wygląda na to że nie tylko ja. Gustaw i Georg też postanowili zostać. Stwierdzili że jesteśmy zespołem i przyjaciółmi, a przyjaciele nie opuszczają swych przyjaciół w potrzebie.
-Tom. Chodź na chwilkę.- Powiedział Georg poprawiając swoje włosy.
-Co chcesz?- Zapytałem jeszcze trochę przygnębionym głosem.
-Co z Billem? Kiedy wychodzi i wg? Bo reporterzy pytają o koncert. Czy się odbędzie i czy wokalista będzie mógł śpiewać itp.
Chwilkę się zamyśliłem.
-Ej Tom.-Georg szturchnął mnie lekko w ramię.-Jesteś?-Zapytał.
-Tak.Tak. jestem. Zamyśliłem się na moment.-Odpowiedziałem spoglądając przez szybę na Billa.
-Jest zmęczony. Dajmy mu odpocząć- Powiedział Gustav.
-Racja.Niech odpocznie-Odparł Georg.
-Tom. Chodź z nami na dół do kawiarni. Napijesz się czegoś i coś zjesz bo chyba nie jadłeś dziś za dużo chłopie.-Powiedział Gustav chwytając mnie za rękę i ciągnąc w stronę windy.
-No dobrze. Pójdę, ale zaraz chce wrócić bo jak Bill się obudzi to nie chcę aby pomyślał że nie przejmuję się nim. Wiecie jaki on wrażliwy na tym punkcie jest.
-Tak wiemy.-Odparł Georg-To napijesz się kawy lub kupisz sobie jakiś energetyk.i zjesz chociaż kanapkę bo przecież na głodniaka ne będziesz tam siedział.
Przytaknąłem.
-Tom. Zadzwoń do mamy i powiedz co się stało, żeby nie było że wasza mama dowiaduję się o wszystkim ostatnia.-Powiedział Gustav stając w kolejce po coś do żarcia.
-Racja. Pozwolicie że pójdę na zewnątrz i zadzwonię.-Zapytałem nie czekając na odpowiedź chłopaków.
Gadałem z mamą przez jakieś 15 minut. Nie mogła zrozumieć tego co się stało.Płakała do słuchawki. Ledwo co ją uspokoiłem.
Gdy przyszedłem to Gustav i Georg już czekali na mnie przy stoliku. Uspokoiłem się już lecz nadal miałem wyrzuty sumienia że gdyby nie ja to może było by inaczej a Bill nie spadłby ze schodów.
-Tom. Mamy pomysł. Kupiliśmy tobie i Billowi Kanapki, spokojnie bez mięsa,kubek kawy i jakieś pice. Idź do Bill na górę i już tam zostań. Widzimy że się męczysz będąc tu więc idź do brata a ja z Gustavem zostaniemy tu. Teraz musisz przy nim być.-Powiedział Georg dając mi zapakowane kanapki,kawę i jakąś oranżadę.
-Dzięki. Nie wiem co bym bez was zrobił.-Powiedziałem wstając od stolika idząc na górę.
-Pewnie byś zemdlał bo nic nie jadłeś -Krzyknęli tylko za mną.
Miałem nadzieje że Bill się jeszcze nie obudził. Wszedłem do jego sali.
-Uff…Śpi. to dobrze. zjem kanapkę bo jestem zajebiście głodny.-Pomyślałem rozpakowując żarcie. Zjadłem już połowę gdy nagle Bill się budził.
-A brata to nie poczęstujesz?-Zapytał z uśmiechem na twarzy.;)
Tak się ucieszyłem ze aż przytuliłem go tak mocno zapominając o kanapce że go niechcący pobrudziłem.;p
-Tom. Już. Bo mnie udusisz a ja nie chce tak młodo i to przed koncertem umierać.-Jak zwykle ten zażartował z całej sytuacji.
 Zawsze tak robi jak jest już beznadziejnie.
-Po prostu cieszę się że już się obudziłeś.-Powiedziałem uśmiechając sie do niego. W oczach miałem lekkie szklanki ale cóż.-Zadzwoniłem do mamy i powiedziałem jej co sie stało.
-Powiedziałeś jej o nas!?- Przerwał mi zaniepokojony Bill.
-Nie..nie powiedziałem. Powiedziałem że leżysz w szpitalu i że jtr wychodzisz.
-To dobrze.-Odpowiedział kładąc sie na poduszkę.
-O właśnie prawie bym zapomniał. Mam dla Ciebie kanapkę.;)
-Tak. To super bo jestem strasznie głodny.-Powiedział Bill wstając.
-Kocham Cię. Wiesz?-Powiedziałem patrząc na swojego braciszka.
-Wiem, bo ja Ciebie też Kocham.- Odpowiedział Billy przytulając sie do mnie.
-I obiecuję Ci że nigdy Cię nie opuszczę,zranię ani nie uderzę. Za bardzo Cię kocham abym mógł Cię stracić.
Billowi napłynęły łzy do oczu. Podniósł się i pocałował mnie w usta a ja to odwzajemniłem. Chciałem dłuższego lecz wiedziałem że tu trzeba się opanować bo wszędzie są reporterzy i paparazzi.

Twincest Bill

Twincest 
Bill:
 Gdy już skończyłem rozmawiać odłożyłem słuchawkę. Nawet nie zdążyłem odejść od stolika z znów ktoś zadzwonił. To był Gustav. Chciał przyjść.
-To za jakiejś 30 min bd u was.-Powiedział i rozłączył się.
-Kto dzwonił?-Zapytał Tom przeglądając jakieś kolorowe pisemko.
-Gustav. Powiedział ze będzie za ok. 30 min z Georgem u nas.-Odpowiedziałem grzebiąc w swoim telefonie.
-Omg…A oni po co tu?-Znów zapytał odkładając gazetkę i przeciągając się na kanapie.
-No musimy obgadać parę spraw..Przecież za niedługo mamy koncert i nie wyobrażam sobie abyśmy tego wcześniej nie obgadali.Może coś zmienimy aby Piosenka nie była taka monotonna…;)-Powiedziałem idąc na górę. Nagle nogi zaczęły się pode mną uginać. Drętwieć. Nie mogłem się utrzymać. Złapałem się barierki. Nie mogłem złapać tchu. Nie wiedziałem dlaczego!;( Nie utrzymałem się długo. Upadłem..Zleciałem ze schodów. Tom szybko do mnie podbiegł.
-Bill!!! Co ci się stało.!!!-Wziął mnie na ręce.
-Nie widziałeś jak wcześniej się podpierałem barierki i tchu złapać nie mogłem!!!-Zacząłem niego mówić.Nie mogłem się drzeć bo nie mogłem nadal złapać w pełni tchu.
-Myślałem że się wygłupiasz.-Powiedział przez łzy niosąc mnie do samochodu.
-Jasne…;( Dla cb nawet jak bym się zabił też byś myślał że się wygłupiam..Tak?-Spojrzałem na niego. Widziałem jak mu łzy spływają po policzku.
-Nie mów tak!-Krzyknął i rozpłakał isę jeszcze bardziej.-Jedziemy do szpitala-Dodał powoli się uspakajając.
Po około 20 minutach byliśmy w szpitalu. Tommy wziął mnie na ręce albowiem nadal nie mogłem ruszać nogami. Oddech też miałem niestabilny. Przyjęli mnie szybko na oddział.Nawet 10 minut nie czekaliśmy. W tym samym czasie Tom zadzwonił go Gustava i Georga.
Przyjechali spod naszego domu. Okazało się że za nimi jechali Paparazzi i dziennikarze. Jak by tego jeszcze było mało. Na oddziale leżałem sam. Do żyły włożyli mi wenflon i podłączyli do kroplówki. Nie mogłem wstać a co za tym idzie nie mogłem zobaczyć swojej karty. Nie miałem temperatury ani nic. Nie mogłem ruszać dolnymi kończynami i złapać stałego oddechu. Gdy tak leżałem nie myślałem o nikim innym jak o Tomie. Co teraz myśli i miałem nadzieje że się nie obwinia. Po godzinie jaką przeleżałem sam rozmyślają tak wszedł lekarz. Nie wyglądał na zadowolonego.
-Co mi jest?-Zapytałem
Lekarz spojrzał na mnie niechętnie. Może dlatego że miałem rozmazany makijaż.
-Ma pan silne odrętwienia i nie może i nie może pan ruszać nogą czy nogami.?-Zapytał notując coś w notatniku. Zdenerwowało mnie to bo wiedział ale ze stoickim spokojem odpowiedziałęm na jego pytanie.
-Nie mogę ruszać obiema nogami choć już odrętwienie w prawej nogi schodzi.-Odpowiedziałem patrząc się na swoją prawą nogę. Zacząłem poruszać delikatnie palcami…Całą nogą jeszcze ruszać nie mogłem.
-Dobrze. Ma pan lekkie zapalenie nerwu. Przepiszemy pany leki i a damy teraz zastrzyk rozluźniający.-Powiedział Lekarze.
-Dobrze.A czy mój brat będzie mógł teraz mnie odwiedzić?-Zapytałem złamanym głosem.
-Tak. Może wejść. Prawdo podobnie zatrzymamy pana do jutra na badania.
-Aha.ok.To niech pan powiem mojemu bratu aby wszedł.-Odpowiedziałem nakrywając się kołdrą.
-A który to pański brat?-Zapytał lekarz nawet nie patrząc na mnie.
-Ten w dredach i szerokich ciuchach.
-Ahaaa…Dobrze. To już idę go zawołać.-Powiedział wychodząc z sali przymykając drzwi.
Do sali wpadł jak huragan Tom.
-Bill.Skarbie. Nic Ci nie jest? Jak się czujesz? Kiedy stąd wychodzisz? Co Ci jest?-Tom zawalił mnie pytaniami.
-Tom.Ogarnij się. A więc. Mam lekkie zapalenie nerwów. Zatrzymują mnie do jutra na badania.. Dadzą mi zastrzyk i leki przepiszą. Więc spoko.

Twincest Tom

Twincest 
Tom:
Bill schodził powoli ze schodów jak by był jakimś królem..Tyle że król zamiast patrząc przed siebie patrzył pod nogi. Był zamyślony. Trochę się zdziwiłem albowiem Bill rzadko kiedy myśli..xD
-No choć że szybciej..-Powiedziałem
-No idę..Nie widać.?;/ -Odpowiedział patrząc na mnie z pod byka.
Spojrzałem na niego ironicznie. Wreszcie zszedł. Usiadł obok mnie na kanapie i popatrzył na mnie takim dziwnym wzrokiem..
-Ok.to teraz możemy wreszcie pogadać.-powiedział Bill siadając po turecku na kanapie.
-Tak.Odpowiedziałem z uśmiechem na ustach.
-A więc. Chcesz mieć psa?-Zapytał Kiwając się raz w prawo raz w lewo.
-Tak..Znaczy…Yyy..Chciałbym mieć ale z tobą.Tak abyśmy razem się nim zajmowali. No wiesz. Wychodzili z nim na dwór, rozpieszczali i takie tam.
Bill przestał się kiwać i usiadł normalnie.
-Hmmmm…-Chwila zastanowienia z jego strony- Ok ale weźniemy go po naszym koncercie. Ok?
Gdy to usłyszałem rzuciłem się Billowi na szyję i pocałowałem w polik. Na jego twarzy pojawił się uśmiech i również mnie objął.
-Ale jest warunek.-Powiedział Bill.
-Jaki?- Zapytałem z lekkim niepokojem w głosie.
-Ty z nim wychodzisz rano a ja wieczorem. Wiesz że lubię sb pospać i nie lubię wcześnie wstawać..hehe.-Zaśmiał się..:)
-Zerus-problemus.-Odparłem wstając z kanapy.-Bill?-Zapytałem.
-Tak Tom?- Odpowiedział.
-Czy ty mnie kochasz jak brata czy jak partnera?-Popatrzyłem na niego „szczenięcym” wzrokiem.
-Tom-Bill wstał i podszedł do mnie- Ja Cię kocham jako brata i jako partnera. Jesteś moim światem i wszystkim co mam..Jak by się nasza sława skończyła to nic by się takiego strasznego nie stało..A wiesz dlaczemu? Bo mam Ciebie o to mi wystarczy.
Gdy Bill to powiedział mi łzy napłynęły do oczu.. Nagle zaczęły spływać mi po policzku.Jedna po drugiej. Nie mrugałem. Czekałem na coś. Nie wiem na co. Na jakiś ruch, reakcję. Cokolwiek. Aż w końcu podszedł do mnie i otarł mi łzy z polika.
-Kocham Cię.-Powiedział przytulając mnie mocno do siebie.
-Ja Ciebie też.
-A jakiego chcesz pieska?-Zapytał uśmiechając się.:)
-Wyżła..Zawsze chciałem mieć psa do polowań..:)-Odpowiedziałem odwzajemniając jego uśmiech.:)
-To zaraz po koncercie Jedziemy do schroniska i weźmiemy psa.:) -Powiedział Bill idąc po telefon.
-Gdzie dzwonisz?-Zapytałem.
-Do mamy. Dziś obchodzi urodziny. Trzeba złożyć jej życzenia.
-Ok..To jak skończysz to mi daj później słuchawkę to też jej złożę..:P
Gdy Billy rozmawiał z mamą parzyłem na niego jak na obrazek. Jak na cudo świata. Nie przysłuchiwałem się jego rozmowie. Gdy on tak rozmawiał nie patrzył na mnie. Gdy się jednak odwrócił zobaczył jak na niego patrzę i posłał mi buziaka..:)

Twincest Bill

Twincest 
Bill:
Poszedłem do pokoju i usiadłem na kanapie. Czekałem aż Tom wyjdzie z kibla. Podszedłem do zamrażalnika i wyjąłem kubełek lodów śmietankowych.Podczas kiedy Tommy sie mył ja postanowiłem umilić sobie czas. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor.  Przeleciałem wszystki kanały i nie mogłem nic znaleźć. W końcu zatrzymałem się na MTV Rock. Oglądałem teledyski myśląc czy nasza jakaś piosenka będzie. I jak na zawołanie. Puścili „Rette mich”  Patrzyłem na to jak wyszedłem. Hmmm…Ciekawe co robi teraz Tom… Czy już się umył? Najadłem się lodów i odłożyłem je s powrotem  do zamrażalnika.  Poszedłem na górę, na balkon. Usiadłem na krzesełku i patrzyłem się na ludzi idących i spieszących się. Nagle przypomniało mi się że miałem z Tomem porozmawiać na temat tego psa, którego on bardzo chciał mieć…Ja z resztą też…:)
-Bill, już wyszedłem. Możesz iść się umyć-Usłyszałem Toma.
-D…dobra. Zaraz pójdę-Odpowiedziałem wychodząc z balkonu.
-Bill-Mieliśmy pogadać.-Powiedział Tommy wycierając głowę ręcznikiem.
-Dasz mi sie najpierw umyć?-Zapytałem złośliwie.
-Jasne.Sorry.-Odpowiedział ironicznie.
-Dziękuję.-Powiedziałem wchodząc do łazienki i zamykając drzwi przed nosem Toma.
-Pffff..-Usłyszałem tylko z za drzwi.
Popatrzyłem w lustro i spuściłem głowę. Zastanawiałem się nad sobą przez chwilę. Później zacząłem się rozbierać i wszedłem pod prysznic.. Lałem na siebie wodę nucąc ”Rette mich” Przez jakiś czas wpadłem w trans i patrzyłem się na ścianę lejąc na siebie wodę nucąc piosenkę. Ocknąłem się dopiero gdy Tom zapukał.
-Bill,..Wszystko gra? Nie wychodzisz już od ponad godziny. Mam tam do ciebie wejść czy co?-Zapytał z lekką pretensją w głosie ale i zarazem z troską dobiegająca z jego ust.
-Nie, nic mi nie jest. Zaraz wychodzę.-Odpowiedziałem na odczepnego.
Wyłączyłem prysznic. Tak długo siedziałem że aż lustro zaparowało. Podszedłem do niego i jednym ruchem ręki wytarłem niewielka część pary tak aby widzieć swoją twarz. Parzyłem tępo w swoje odbicie. Po 10 minutach Lustro już nie było zaparowane..Zrobiłem makijaż i jakiś porządek z włosami. Wyszedłem a z łazienki buchnęła para.;p Aż Tom poczuł to ciepłe powietrze..;p
-Tomm.Już możemy gadać jeśli chcesz..-Krzyknąłem tak aby on usłyszał..;p
-To chodź na dół.-Odkrzyknął.

Twincest Tom

Twincest 
Tom:
Gdy się obudziłem była 6 rano a Bill jeszcze spał. Postanowiłem go nie budzić. Po cichu wstałem okrywając go kołdrą, bo ta królewna wierciła się i była bez okrycia. Wziąłem swoje ciuchy i poszedłem do toalety się ubrać. Ubrałem się i wyszedłem na dwór. Nie było jeszcze tak gorąco ale już można było chodzić w krótkim rękawku i spodenkach. Poszedłem pobiegać trochę do parku. Gdy biegłem myślałem o Billu, i naszej wczorajszej rozmowie na temat pieska. Nawet nie wiem kiedy znalazłem się nad jeziorkiem które leżało jakieś 5 km od naszego domu. Ale huj. postanowiłem już nie biec dalej bo się bałem gdzie mnie jeszcze nogi poniosą…xD Usiadłem na drewnianym i trochę spróchniałym mostku. Siedziałem tak mocząc nogi w wodzie. Nagle zaczął dzwonić mi telefon. To Bill. Chyba już mnie długo nie ma koro on dzwoni. A wiem z emoże spać bardzo długo..;p
-Halo…Tom..Gdzie jesteś?-Zapytał z lekkim przerażeniem w głosie.
-Ja jestem nad jeziorkiem. Mocze nogi..-Powiedziałem śmiejąc sie delikatnie.
-A co ty tam robisz.? Przecież to aż 5 km.-Zapytał z małą pretensją w głosie.
-Poszedłem pobiegać do parku i zacząłem myśleć o tobie i nagle tak znalazłem się tam.
-Ahaaa..-Powiedział-To za ile wrócisz?
-To chodź tu do mnie. Nikogo nie ma a nad jeziorem unosi się jeszcze mgła..:)-Próbowałem przekonać Bill bo wiem że on lubi takie odosobnione miejsca gdzie nikogo nie ma, jest cisza i spokój.
-Hmmm..Zastanowię się…
-No chodź. Tu nie ma sie nad czym zastanawiać.:) Chodź.proszę. Będzie mi raźniej jak będziemy wracać do domu.
-No dobra już dobra. Zaraz tam będę.
-Ok. To czekam.-Powiedziałem rozłączając sie z uśmiechem na twarzy.
Nareszcie Bill gdzieś wyjdzie a nie będzie siedział w domu oglądają tv lub grac na kąpie. Po ok 30 minutach już słyszałem Billa.
-Tom.Piczo.Gdzie jesteś.?-Wołało moje kochanie.
-Tu na mostku.-Odpowiedziałem.
Bill przyszedł, zdjął buty i usiadł obok mnie też mocząc nogi. Patrzyliśmy w wodę i na male rybki które płynęły nam między nogami. Nagle Bill mnie ochlapał mnie śmiejąc sie szyderczo..;D
-Osz ty! Swojego brata..??!!-Zawołałem śmiejąc się.-A masz za swoje.- Krzyknąłem też go ochlapując.;p Nagle Bill wskoczył do wody (Woda miał do kolan) chlapiąc na mnie. Miał więcej wody bo używał rąk a ja tylko nóg. Bill postanowił się nie patyczkować i pociągnął mnie za nogę iiii..BUM!! Po chwili bylem cały mokry. Z kiszeni wyjąłem zamoczony telefon i położyłem na mostku. Billy zrobił to samo. Zaczęliśmy sie ochlapywać wzajemnie wodą..;p Złapałem go w pasie i z nim położyłem się w wodzie. Bill rechotał bo jak wstał to zacząłem go łaskotać i znów wylądował cały w wodzie. Makijażu już praktycznie nie miał.;D Jak przestałem to Bill wyszedł z wody. Jego mokre włosy przysłoniły mu cala twarz. Gdy też wyszedłem z wody podszedłem do niego i poprawiłem mu włosy tam abym widział jego twarz. Billy pocałował mnie i już po chwili tonęliśmy w swoich objęciach. Jak skończył przytuliłem go mocno do siebie.
-Idziemy?-Zapytał patrząc na mnie z pod mokrych włosów.
-Tak.-Wziąłem nasze telefony i poszliśmy.
Ludzie patrzyli się na nas jak na wariatów ale co z tego skoro nie bylem sam. Gdy doszliśmy do domu byliśmy już prawie susi. Włosy nam całkiem wyschły.Jeszcze tylko trochę ubrania. Bill nawet do łazienki nie poszedl tylko rozebrał się do majtek w przedpokoju. Ja z reszta też nie. Powiesiliśmy ubrania na suszarce aby wyschły. Ja poszedłem później do łazienki umyć się.

Twincest Bill

Twincest 
Bill:
Poszedłem do łazienki trochę ogarnąć makijaż. Tasz szczerze to go już wo gule zmyłem. Wziąłem prysznic. Po wyjściu z pod prysznica zszedłem na dół w pół owinięty ręcznikiem i schowałem pizzę do lodówki. Może Tom będzie chciał później zjeść. Pepsi też schowałem aby się schłodziłam.Zamknąłem drzwi. Dziwne. Od kilku dni nie byliśmy na dworze. Może dlatego że jest ponad 40 C w cieniu.:P. Poszedłem na górę i wlazłem do swojego pokoju. Przebrałem się w luźną bluzkę, którą dostałem od Toma. Położyłem się na łóżku, biorąc swój pamiętnik. Zacząłem w nim pisać. Pisałem różne rzeczy. Co sie dziś działo, co mnie denerwowało i o czym marze. Pisze w nim także teksty piosenek i rysuje amatorskie projekty ciuchów. Po jakiś 30 minutach poszedłem do pokoju Toma
-Puk,puk-Powiedziałem pukając-Można?:)
-Jasne,chodź.-Tom powiedział z uśmiechem na ustach, wyłączając muzykę i zdejmując słuchawki z uszu.
-Jak tam?-Zapytałem kładąc się na niego i rysując mu różne kontury na torsie.
-A dobrze.-Odpowiedział chowając sprzęt muzyczny do szafki obok łóżka.
-Podobało Ci się dziś?-Zapytałem niepewnie.
-Oczywiście że tak.:) Może to kiedyś powtórzymy..:)-Powiedział całując mnie w dłoń.-Bill-Ciągnął dalej.
-Tak Misiek.-Zapytałem podnosząc się i trzymając ręce na jego klatce piersiowej.
-Czy nie uważasz że w naszym domu jest troszkę pusto?-Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Może trochę.-Powiedziałem patrząc na niego i gładząc ręką go po policzku.
-Myślałem o wzięciu małego szczeniaka.-Odpowiedział przytulając mnie do siebie-Na przykład wyżła,doga lub owczarka.Ciągnął dalej głaskając mnie po głowie.
-Wiesz Tom. Mieć psa to duża odpowiedzialność. Poza tym. Co byśmy z nim robili jadą na wakacje albo jak byśmy mieli koncerty?
-Na wakcje byśmy go brali ze sobą a mogli byśmy go wziąć już po naszym koncercie. Poza tym koncerty nasze trwają 2-4 godziny. więc by wytrzymał.
-No tak ale my jeździmy w trasy i nie ma nas trochę dłużej nić 2-4 godziny. Kilka miesięcy nas by nie było.
-To mogli byśmy oddawać psa tacie aby się nim zajął podczas naszej nieobecność.
-Hmmm…Pogadamy o tym jutro. Teraz i ja i ty musimy sie przespać. Ja jestem wykończony tym upałem i tym dzisiejszym wydarzeniem.-Wstałem i pocałowałem go w usta.Pocałunek był długi i namiętny.
-Dobranoc skarbie-Powiedziałem wychodząc z pokoju.
-Dobranoc.Kocham Cię-Powiedział szeptem u uśmiechną się do mnie zabójczo.
-Wiem, bo ja Ciebie też kocham.-Powiedziałem zamykając drzwi.
Wszedłem do pokoju i usiadłem na parapecie patrząc w niebo. Było zachmurzone. Po ok 45 minutach nie było oni lady po chmurach. Patrzyłem na księżyc. Była pełnia. Nie mogłem zasnąć. Poszedłem do pokoju Toma.
-Tom. Powiedziałem troszkę zachrypniętym głosem.-Mogę się u ciebie położyć. Ja nie mogę zasnąć.
-Jasne,chodź.-Powiedział robiąc mi miejsce na łóżku.
Ucieszyłem się bardzo.:)
-Dziękuje.-Odpowiedziałem kładąc sie.
Tom okrył mnie kołdrą i przytulił się do mnie. Na dobranoc pocałował mnie jeszcze w ramię.

Twincest Tom

Twincest
Tom:
Bill odebrał pizzę i poszedł z nimi do kuchni.
-Tommy.Skarbie. Weź Pepsi, ja już nie dam rady.
-Dobrze misiek.- Podszedłem do niego i pocałowałem go w policzek. Pepsischowałem do lodówki aby się troszkę schłodziła.
-Chcesz sosu na pizzę czy później sobie nałożysz?-Zapytał Bill krojąc pizzę.-Awiesz ze tata dzwonił jak spałeś mi na kolanach?
-Tak?-zapytałem pomagając mu w zaniesieniu żarcia na stolik obok kanapy-Cochciał?-Ciągnąłem dalej.
-Pytał co tam u nas..? Kiedy przyjedziemy bo się stęsknił…i takie tam.
-A powiedziałeś mu o nas?
-Nieee!!!..No co to..? ocipiałeś?-Krzyknął Billy puszczając kawałek pizzy.
-Dobrze,spokojnie,misiek.-Podszedłem i złapałem w pasie Billa przytulając mocno go do siebie-Kocham Cię Misiaczku.Wiesz o tym?-Wyszeptałem mu te słowa do ucha on się uśmiechnął..
To był prawdziwy i szczery uśmiech, a nie taki jak posyła swoim fankom na koncertach.
-Sprzątnę to a ty idź usiąść.
Bill usiadła a ja szybko sprzątnąłem i przyniosłem następny nowy kawałek pizzy.Usiadłem obok niego podając mu jedzenie i patrząc na niego z pożądaniem w oczach.
-Tom..?-Zapytał Billuś spuszczając głowę.
-Tak?-Odpowiedziałem odkładając jedzenie na stolik.
-Czy ty mnie kiedyś opuścisz? zostawisz?-Nagle łzy zaczęły spływać po smukłym policzku Billa.
-Nigdy cię nie zostawię.Obiecuję.-Powiedziałem przytulając go siebie i ocierając mu łzy z polika.
-Kocham Cię-Powiedział i rozpłakał się.
Pocałowałem go w głowę i próbowałem uspokoić.
-Bill. Skarbie. Uspokój się bo Cię nigdy nie opuszczę i nie pozwolę aby ktoś nas poróżnił lub rozdzielił.
-Powiesz o tym komuś?-Zapytał próbując dojść do jakiegoś ładu z rozmazanym makijażem.
-Jak będziesz chciał to powiemy ale na razie trzymajmy to w tajemnicy.
-Dobrze.
Bill zaczął mnie całować po policzku i zszedł na dół do szyi i zassał mi skórę robiąc mi malinkę. Ręce wziął  mi pod bluzkę masując mi tors..Powoli mi zaczął rozpinać pasek i powoli wsuwał mi rękę pod spodnie. Ja zdjąłem mubluzkę. Bill swoją ciepłą ręką zaczął dotykać mojego członka i całować mnie potorsie..Zchodził coraz niżej całując  nieustannie,aż w końcu zszedł domojego skarbu i zaczął go delikatnie lizać.Ręką poruszał w górę i w dół. włożyłcałego mojego członka do buzi. Jęczałem z podniecenia głowę odchylając w tył.Po kilku minutach doszedłem a sperma poleciała Billowi na twarz. Połknąłwszystko i oblizał się. Odszedł abym mógł się ubrać. Gdy się ubrałem podszedłemdo Billa i powiedziałem:
-Było cudownie.Dziękuję kochanie.-I pocałowałem go w usta wkładając język.Pocałunek był długi i namiętny.Moje kochanie poszło ogarnąć się trochę do łazienki a ja poszedłem do pokoju i położyłem się na łóżko.

Twincest Bill

Twincest
Bill:
Wszedłem na górę .Na swoim tyłku czułem wzrok Toma. Odwróciłem się a Tom chybanawet tego nie zauważył bo patrzył dalej na mój tyłek. Wszedłem do jego pokojui przywitał mnie niesamowity zapach jego perfum. Zatrzymałem się na chwilkę.Położyłem się na jego łóżku. Zapach jego perfum zmieszał się z moimi. Po chwiliprzypomniało mi się że muszę mu przynieść gitarę o którą prosił. Ale zaraz,zaraz o jaką on prosił..?? A tak o czerwono-czarną. Ale gdzie on jąpołożył.Taki ma tu burdel ze mógłbym się tu schować a on przez 2 dni by mnienie znalazł..hehehe Gitarę znalazłem pod jego łóżkiem. Wziąłem ją i wyszedłem zpokoju zamykając drzwi. Schodząc na dół zauważyłem że Tommy zdjął bluzkę. Ahhhten jego kaloryferek..Grrrr…
-O już?-zapytał odkładając telefon-fajnie. Ja ci teraz zagram a ty postaraj siędo tego zaśpiewać.
-
komm und rette mich – ich verbrenne innerlich …komm und rette mich -ich schaff’s nicht ohne dich …komm und rette mich – rette mich – rette mich..-śpiweałem
-No nieźle..może tak zagramy tę nową piosenkę?-Zapytał Tom z uśmiechem na ustach.
-No możemy zagrać bo nawet mi się podobało..:P:)-Powiedziałem przytulając się do Toma…:)
Tom przytulił mnie do swojego ciała i pocałował w głowę. Poczułem jakie ciepło bije od niego.Nie chciałem się odkleić bo było mi bardzo ciepło..:):)
-Zamówiłeś tę pizzę?- Zapytałem odchodząc od Tomusia i idąc na kanapę.
-Tak-odpowiedział przysiadając się do mnie-za jakieś 15 minut powinny być.Wziąłem jeszcze 2 sosy czosnkowe
-Dobrze.
Włączyłem telewizor szukając jakiegoś fajnego programu.
-Oooo..! Krzyknął Tom.-Weź cofnij..-Leciały męskie zapasy.
Po chwili przywieźli pizzę. Ja odebrałem i zapłaciłem.

Twincest Tom

Twincest
Tom:
-NIESPODZIANKA..!!!-Krzyknęli Gustav i Georg stając w drzwiach z uśmiechem na ustach
Kto to Tommy?-Zapytał Bill krzycząc z góry
-Yyymm…Znaczy…-mówiłem trochę zdziwiony bo ich nie zapraszałem..a może to Bill ich zaprosił..nie to w taki razie po co by się pytał kto ty?-To Georg i Gustav-odkrzyknąłem.
-Możemy ..?-Zapytali wchodząc do naszego domu.
-Jasne..Tylko,no wiecie, nie spodziewaliśmy się was.Nie pisaliście ani nie dzwoniliście,więc…
-Jasne..To juz kumplom z zespołu nie możemy złożyć wizyty..Cyba ze przeszkodziliśmy w czymś naszym gołąbeczką…zażartowali śmiejąc się i rozwalając się na kanapie.
Zpiorunowałem ich wzrokiem i poszedłem na górę do Billa.
-Kto przyszedł..?-Zapytał ponownie Bill nie słysząc poprzedniej odpowiedzi.
-G&G-Odpowiedzia;łem lekko niezadowolony
-Coś się stało-Zapytał troskliwie Bill obejmując mnie w pasie i przyciągając całym ciałem do siebie.
-No bo było tak miło i zajebiście a oni wszystko spieprzyli.Zawsze muszą przychodzić nieproszeni i w najlepszych momentach..-Odpowiedziałem ze spuszczoną głową patrząc w podłogę.
Na górę wbiegli G&G.;
-Ej chłopaki wszystko w porządku? Dlaczego nie schodzicie?- Pytali wciąż i nieustannie.
Zaczęło mnie to już wkurwiać.Te ich żarty, nie zapowiedziane wizyty i nabijanie się ze mną bul Billa.
-Możecie wyjść.?-Zapytałem
-Co..? O co chodzi?Zapytali ze zdziwioną miną
-Możecie wyjść..?!!-Powtórzyłem stanowczo i zbombardowałem ich wzrokiem.
-Dobra już idziemy. Chodź Gustav mamy lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie z tymi nudziarzami.-Powiedział Georg zachodząc na dół i ciągnąc za sobą Gustava.
Zeszli na dół.Strasznie długo zakładali buty, ale postanowiłem ich nie pospieszać aby się nie zaczęli czegoś domyślać.
-Dobra to my idziemy.Powiedzieli-Narka-
-Narka- Powiedzieliśmy i zamknęliśmy drzwi na zasuwy.
-To co teraz robimy?-Zapytał Billy-Może zobaczymy co o nasz piszą w necie.-Zaproponował.
-Dobra.To odpal kompa a ja idę zrobić coś do żarcia.-Powiedziałem podchodząc do Billa i całując go w policzek.
-Tooom..!!-Zawołał mnie Billy 
-Tak misiek..?-Zapytałem uśmiechając się do niego zabójczo.
-Czy my tak wo gule to jesteśmy razem czy nie.?-Zapytał patrząc się na mnie tymi swoimi wielkimi i słodkimi oczyma.
-A chcesz.?
-No pewnie…To jak? jesteśmy razem?
-Oczywiście..! krzyknąłem z radości podbiegając do niego i całując go w usta.
-No..ja też się cieszę.-odpowiedział patrząc mi w oczy.
-To co tam o naszym zespole piszą?-Zapytałem.
-A to co zawsze, że koncert już za kilka dni, ile kosztują wejściówki, jak będziemy ubrani i takie tam duperele.
-A to nic ciekawego.-Powiedziałem opierając sie o jego ramiona.
Bill pocałował mnie w jedną rękę i wyłączył komputer.
-Co z tym żarciem-zapytał idąc do kuchni.
-A na co masz ochotę.
-Hmmm..Może na pizzę z oliwkami,serem i ketchupem?
-To dzwonimy?-Zapytałem idąc po telefon.
-To weź 2 duże i 1 Pepsi 2l
-Dobrze..:) Bill idź do mojego pokoju i przynieś mi moją czerwono-czarną gitarę. Zagram ci kawałek który ułożyłem a ty do tego postarasz się zaśpiewać. A ja w tym czasie zamówię pizze.
-Dobra.
Bill poszedł na górę kręcąc ponętnie tyłeczkiem..Ahhh..on to robił specjalnie.Nie mogłem się napatrzeć na jego jędrne pośladki które już nie raz chciałem dotknąć.Dziś miałem okazję ale G&G; przyleźli i huj.Trudno.Mam nadzieje że Moje Kochanie  nie będzie zbyt zmęczone aby dziś jeszcze pobawić sie ze mną w nocy..:) 

Twincest Bill 2

Twincest
Bill:
-Halo..?-Zapytałem cicho aby nie obudzić Toma.
-Cześć Billy.Co tam u was?-Zapytał szczęśliwy tata.
-A dobrze.Tom właśnie zasną.-mówiłem głaszcząc Toma po ręce.
-Ahaa..-odpowiedział-A kiedy do mnie wpadniecie? strasznie się za wami stęskniłem.
-Mieliśmy plan aby po koncercie do ciebie przyjechać na parę dni.-Odpowiedziałem bez entuzjazmu.
-OK.to będę czekał niecierpliwie.i jak zawsze obejrzę wasz koncert w telewizji bo niestety nie mogę na niego przyjść.-Powiedział ze smutkiem w głosie tata.
-Dobra tato ja kończę bo muszę jeszcze kilka rzeczy zrobić. Papa. Kocham Cię.-powiedziałem odkładając słuchawkę nie dając dokończyć tacie.
Nie moglem sie napatrzeć na Toma jak śpi…Był wtedy taki cichy,spokojny i słodki. Nie wiem dlaczego tak myślę.przecież nie jesteśmy razem.Wręcz przeciwnie.Jesteś braćmi. Takie związki grożą więzieniem do nawet 7 lat.. Ale jak by tak utrzymać to w tajemnicy tak aby nikt się nie dowiedział to może by się udało.Ale z drugiej strony było by trudno się powstrzymać przed przytulenia się, położeniu ręki na kolanie czy patrzenie i oblizywanie ust językiem patrząc sie na drugą połówkę.Są też paparazzi. i fani którzy mogą coś zauważyć. Nieee…Damy radę.Tom przewrócił się na drugi bok, tak że jego głowa była na moim kroczu. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.Na brzuchu poczułem jego ciepły oddech.Pocałowałem go w policzek i zszedłem delikatnie trzymając jego głowę i podkładając poduszkę.Poszedłem do lazienki trochę się odświeżyć.Po 20 mintach wyszedłem spod zimnego prysznica. Tom już nie spał.siedział przy stoliku i jadł chrupki czekoladowe na mleku.
-Hej-powiedział podnosząc głowę i uśmiechając się zabójczo
-Ema-odpowiedizałem wycierając głowę ręcznikiem.-I jak się spało?
-Dobrze,dzięki.A propos tego co się dziś stało…Nie dokończył tylko spuścił głowę.
-Tommy.Nie musisz sie obawiać…Kocham Cię ale już nie jak brata,znaczy jak brata też ale…-Język zaczął mi się plątać.-…ale też jak kogoś z kim jestem.Nie wiem czy ty też to czujesz ale ja wiem że to czuję.
Tom z radości przytulił sie do mnie tak mocno ze nie mogłem złapać oddechu i myślałem że zaraz płuca wylecą mi buzią.
-Hehe…też się cieszę.-powiedziałem próbując złapać oddech i jednocześnie uśmiechając się do Toma.
Gdy już oddech złapałem podszedłem do Toma i lekko musnąłem jego usta moimi…w kilka chwil muśnięcie przerodziło sie w namiętny pocałunek z języczkiem.Tom objął mnie w pasie a drugą ręką błądził po moich plecach.Ja ręce trzymałem ja jego torsie.W pewnym momencie Tom zaczął mi zdejmować bluzkę i swoimi silnymi rękoma dotykał mojego brzucha i szyi. Gdy już nie miałem na sobie bluzki Tommy zaczął mnie całować po szyi…Ja odruchowo odchyliłem głowę do tyłu aby mu ułatwić zadanie.Jego ręce kierowały się ku dołowi.Tom zaczął rozpinać mi pasek od spodni, a ja zacząłem zdejmować z niego bluzkę…I nagle w najgorszym momencie ktoś zapukał do drzwi.Szybko zaczęliśmy się ubierać. Ja poleciałem do łazienki zrobić sobie nowy makijaż.
-Tommy,Kochanie,otwórz drzwi-krzyknąłem z góry
-Dobrze-odpowiedział i poszedł otworzyć
-NIESPODZIANKA!!!!!-Krzykną ktoś z dołu…

Twincest Bill

Twincest 
 Bill:
Zachowanie Toma trochę mnie zdziwiło.To nie było normalne braterskie zachowanie…te całe kładzenie ręki na na moim udzie, następnie ten pocałunek i ten jego dwuznaczny uśmiech. Jak się obudzi to z nim pogadam. Mam nadzieje że Tom był tylko śpiący i do końca nie wiedział co robi. Może po prostu denerwuje się koncertem i nie wie co ze sobą zrobić. **** Siedziałem w kuchni czekając na Toma. Poszedłem do lodówki po piwo. Nagle z góry zszedł zaspany Tom.
-Siemka-Powiedziałem do Toma otwierając piwo.
-Elo-
-Możemy pogadać?-Zapytałem siadając na kanapie.
-Jasne a o czym chcesz gadać?-Zapytał przecierając oczy.
-O tobie-Odpowiedziałem.
-O mnie!!??-zapytał nieco zaskoczony tą odpowiedzią.
-Tak.Słuchaj, może i jestem przewrażliwiony ale…-Tom nie pozwolił mi dokończyć.Położył na moich ustach swoje palce.
-Ciiii…Nie mów nic i pozwól mi coś zrobić.
Spojrzałem na Toma z przerażeniem w oczach. Tom zdjął palce z moich ust i zbliżał sie w moją stronę. Od ust Toma do moich dzieliły nas zaledwie milimetry.Nagle jego usta połączyły sie z moimi. Posmakowałem jego ist i ciepła bijącego z jego twarzy. Oczy miałem otwarte na rozcież. Nie wiedziałem co mam zrobić. Tom położył jedną rękę na moim udzie a drugą na moim policzku. Po kilku sekundach Tom przestał. Ja siedziałem nieruchomo z otwartą buzią i nie mogłem z siebie wydobyć słowa. Nie mogłem uwierzyć w to co się przed chwilą stało. To był ohydne ale i tez przyjemnie.
-Przepraszam…Nie wiem co we mnie wstąpiło…Nie chciałem.;c;c;c;c;c -Zaczął tłumaczyć się Tom jednocześnie oddalając się ode mnie.
-Co to kurwa było???!!!!!-krzyknąłem z zadowoleniem w głosie.
-Ja…ja..ja…ja przepraszam..-Tom mówił jąkają się.
Zobaczyłam że spuścił głowę. Podszedłem do niego i umiosłem jego podbródek tak aby patrzeć mu w oczy.Do jego oczu napłynęły łzy. Nawet nei mrugał, spływały mu po policzku…Jedna po drugiej. Otarłam mu łzy z twarzy. i pocałowałem w czoło. Przytuliłam go mocno do swojej piersi tak aby czół i słyszał bicie mego serca. Zdjąłem mu czapkę i opaskę z głowy. Na jego twarz osunęły się dredy. Zabrałem je,delikatnie gładząc jego twarz.
-Bill, co ty robisz?-zapytał Tom przez łzy.
-Słuchaj braciszku, nei wiem co zrobiłeś ale cokolwiek to było podobało mi się-Odpowiedziałem całując go w głowę i trzymając za dłoń.
-Ale to się nie powinno wydarzyć.To nie jest normalne.-mówił dalej.
-Wiem,ale podobało mi się to.Nie wiem dlaczego. Przecież jesteśmy rodzeństwem..RODZONYMI!.-Odpowiedziałem.
-Co teraz będzie Bill.?-Zapytał Tom podnosząc się i patrząc mi w oczy.
-Tommy, połóż się i nie myśl o tym.Coś się wymyśli.
Tom był tak zmęczony ta całą sytuacją że zasnął mi na kolanach.Ja gładziłem delikatnie go po głownie trzymając jedną ręką jego dłoń.Nagle ktoś zadzwonił na mój telefon.Dobrze że miałem wyciszoną komórkę. To tata..
-Halo..??-

Twincest Tom

Twincest
 Tom:
Siedziałem w pokoju ćwicząc do koncertu,który miał się odbyć już za 2 tygodnie. Nagle ktoś puka do drzwi.
-Mogę na chwilę.?-Zapytał Bill.
-Tak,jasne,siadaj.
-Jak Ci idzie?-Zapytał zatroskany Bill
-W miarę,a tobie?
-Świetnie, piszę właśnie nową piosenkę.-Odpowiedział z uśmiechem na ustach,z chodząc z łóżka opierając sie o moje kolano.
Niestety na podłodze walały się moje ubrania i Bill potknął się o spodnie i upadł na mnie przygniatając mnie swoim ciałem. w tamtej chwili poczułem sie nieswojo. Jednak nie tylko na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.Billa też ta sytuacje nieco zirytowała.
-To ja już pójdę-Powiedział Bill podnosząc się i wychodząc trzaskając drzwiami.
Wieczorem poszedłem do łazienki mając słuchawki na uszach i głośno puszczoną muzykę.Nie słyszałem że ktoś jest pod prysznicem. Nagle spod prysznica wychodzi całkiem nagi Bill. Spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem. Ja w tamtej chwili spojrzałem mu głęboko w oczy.mój wzrok nie wędrował nigdzie indziej.
-Co ty tu robisz do cholery?!!-Zapytał z pretensją w głosie Bill
-Wszedłem po dezodorant,miałem słuchawki na uszach i nie słyszałem ze ktoś jest w łazience.
-Spokooo…To skoro już tu jesteś to podaj mi mój ręcznik Tom.
-Dobra,masz.narka i sorki.-powiedziałem wychodząc z łazienki idąc do pokoju.
Zdjąłem bluzkę i walnąłem się na łóżko.Przez jakieś 20 min gapiłem się tępo w sufit myśląc o Billu. O tym jak mnie złapał za kolano,leżał na mnie i jak go zobaczyłem nagiego.KURWA TOM OGARNIJ SIĘ!!! TO TWÓJ BRAT A TY NIE JESTEŚ GEJEM Dobra..Bill to twój brat a nie chłopak,lecz gdy myślałem o nim coraz więcej tym bardziej miałem ochotę go dotknąć.Nagle do pokoju wchodzi Bill.Zupełnie jak by wiedział ze o nim myślę.
-Co się na mnie tak lampisz?-zapytał z irytacją w głosie-zapomniałem wziąć łańcuszka.
Bill jak szybko przyszedł tak samo szybko wyszedł.Nie mogłem zasnąć przez całą noc.Myślałem o Billu i o tym co się ze mną dzieje.Mój brat zaczął mnie podniecać,a ja miałem ochotę dotknąć jego jędrnych i ślicznych pośladków.Ok. godziny 3 nad ranem poszedłem do brata.
-Ej..Bill, wstawaj…słyszysz chłopie.wstawaj!!
-Co,gdzie,jak? Co się dzieje?!
-Nie mogę spać..:(
-To nie mój problem.Pomyśl o kimś,czymś miłym i zaśniesz.-powiedział zaspany Bill
-Myślałem i właśnie przez to a raczej kogo nie mogę spać.:(:(-powiedziałem spuszczając głowę.
-To o kim tak myślisz?-zapytał
-Oj nie ważne,ważne że nie mogę spać.-Posmutniałem i położyłem głowę na ramieniu braciszka.Bill nie wiedząc co ma zrobić poklepał mnie po plecach. później zauważył że nie chcę się odkleić i też mnie przytulił tak po bratersku.Chciałem aby ta chwila się nie kończyła.
-No dobra.Dość tego przytulania, bo jeszcze ktoś sobie coś pomyśli.-zaśmiał się Bill lekko mnie od siebie odpychając.
-No racje,racja.Dzięki.Postaram się zasnąć.-Wstając położyłem rękę na jego udzie i szybko go pocałowałem w policzek.
Wychodząc z pokoju odwróciłem głowę i zobaczyłem jego lekko zdziwiony wyraz twarzy i uśmiechnąłem się do niego dwuznacznie. chyba tego nie zrozumiał bo przy wychodzeniu prosił bym zgasił światło. Wszedłem do swojego pokoju walnąłem sie na łóżko i zasnąłem z zadowoloną miną..:):):)