Twincest
Tom:
Aż usiadłem gdy usłyszałem diagnozę wystawioną przez lekarza. Załamałem się. Jak niby Bill miał tak szybko dostać nową wątrobę. Na liście oczekujących jest miliony osób.
Tydzień później. ..
Bill powoli odzyskiwał siły. Odkąd się wybudził z narkozy po operacji nie chciał mnie widzieć. Ja jednak czekałem na niego cały czas. Spałem w samochodzie na parkingu szpitalnym aby jak coś się stanie abym był blisko. Od rana siedziałem w poczekalni,kręciłem się niespokojnie po korytarzu. Chciałem aby w okńcu chciał się ze mną zobaczyć.
-Panie Kaulitz-Nagle zawołał mnie lekarz.-Pański brat chcę się z Panem zobaczyć.
Gdy to usłyszałem natychmiast pobiegłem do Billego.
-Witaj kochanie-Chciałem go pocałować lecz on odwrócił głowę.
-Nie chcę abyś mnie tak nazywał, całował,dotykał. Nie chcę nic od ciebie. Chcę się tylko dowiedzieć jakim cudem tak szybko mnie zoperowali.-Zapytał Czarny nawet nie patrząc na mnie.
-Sława i pieniądze robią swoje.-Odpowiedziałem i złapałem go za rękę.
-Już Ci mówiłem,że nie chcę abyś mnie dotykał.!-Krzyknął i szybko zabrał swoją rękę.
-Bill,ja Cię strasznie przepraszam. Nie wiedziałem co robiłem.- Klęknąłem przed jego łóżkiem próbując się tłumaczyć. Lecz on był nie ugięty. Nie spojrzał na mnie ani razu odkąd wszedłem do jego sali.
-Wyjdź już stąd Tom. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.-Powiedział odwracając się na bok,tak,że leżał tyłem do mnie i przykrył się kołdrą.
-Ale Bill...
-WYJDŹ.!!! Krzyknął tak głośno,że zleciała się całą masa lekarzy i pielęgniarek.
-Proszę natychmiast opuścić salę-Lekarz dosłownie wywalił mnie z niej i zamknął drzwi przed nosem.
Nagle do szpitala weszli G&G.
-Tom,ty jeszcze tu.?-Zapytał Gustav.-Chłopie, idź się wyśpij w mieszkaniu. Zjedz coś, Weź prysznic w końcu. Odśwież się i przyjdź,bo wyglądasz na 7 nieszczęść.-Dodał.
-Nie mogę. Muszę być przy nim w razie jak by się coś działo. Nie zostawię go. To mój brat.!- Szedłem w zaparte.
-Tak ale jako wrak też nic nie zdziałasz. Teraz my z nim posiedzimy w ty idź się ogarnąć.!-Pozwiedzał Georg. Przyznałem mu racje i wróciłem samochodem do domu. Wziąłem zimny i długi prysznic. Ogoliłem się bo już miałem zarost na twarzy i to spory. Przebrałem się w nowe ciuchy a tamte dałem do prania. Zjadłem obiad i położyłem się na kanapie. Zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć. Nie mogłem. Po głowie krążyły mi przeróżne myśli. Nagle do drzwi ktoś zapukał. Poszedłem otworzyć.
-Siemka Tom. Możemy na chwilę.?-Przed drzwiami stali G&G.
-Tak. Wchodźcie. O co chodzi.?-Zapytałem zamykając drzwi za nimi.
-Byliśmy u Billa...
-Jak on się czuje? Co z nim? Wszystko w porządku? Mi nie chciał nic powiedzieć.-Przerwałem im/
-Tom, uspokój się. Z twoją gwiazdą wszystko ok. Przysłał nas abyśmy spakowali mu jego ciuchy.-Powiedział Gustav.
-Ale jak to? Dlaczego?-Moje oczy zrobiły się jak pięciocętówki.
-Chcę się od ciebie wyprowadzić. Powiedział,że chcę w końcu zacząć żyć własnym życiem. -Odpowiedział Georg.
-Na chwilę obecną zatrzyma się u mnie. Do puki sobie szybko czegoś nie znajdzie.-Odpowiedział Gustav.
-A co z zespołem.? Co z Tokio Hotel?-Zapytałem siadając na kanapie załamany.
-Bill powiedział,że nie wie. Teraz chcę abyśmy go spakowali,bo nie ma siły sam tego zrobić a jeszcze z tydzień poleży w szpitalu. Poprosił nas też abyśmy mu coś znaleźli jeśli chodzi o lokum. Na chwilę obecną taka jest sytuacja.-Powiedział Georg.
Nie mogłem w to uwierzyć. Jeśli Bill się wyprowadzi to co ja zrobię.? Nie mogę na to pozwolić.
-Tom, zaprowadź nas do pokoju Billa i daj jakieś walizki.-Powiedział Georg klepiąc mnie po ramieniu.
-Schodami na górę, pierwsze drzwi na prawo.-Odparłem chowając twarz w ręce.
Po około godzinie G&G zeszli na dół z 4 walizkami na kółkach i 4 torbami. Billy miał tyle rzeczy tam. Wszystko zabrali. Ciuchy,perfumy, kosmetyki. Nie było już po nim niczego. Jedynie zapach w jego pokoju jeszcze się utrzymywał.
-Tom, my już idziemy. W razie co to dzwoń. Narazie.-Powiedzieli razem i wyszli zatrzaskując drzwi za sobą. Ubrałem się szybko i wsiadłem w samochód. Kierowałem się ku szpitalowi. Ok 30 min siedziałem z samochodzie myśląc nad tym co mam mu powiedzieć aby został u mnie jednak i się nie przeprowadzał. W końcu wyszedłem i poszedłem do jego sali.
-Tom. Czego ty znów chcesz ode mnie.-Zapytał Bill z irytacją w głosie.
-Bill.. Ten list co mi napisałeś. To tam prawdę pisałeś.? Że mnie kochasz nadal.?
-Tak Tom. Kocham Cię nadal,ale nie chcę już być z tobą. Nawet nie chcę cię widzieć. Zniszczyłeś to co między nami było,co nas tworzyło. Ja już nawet nie chcę tego. Nienawidzę cię i zarówno Kocham.- Powiedział Billy a do oczu cisnęły mi się łzy.
-Billy,Kochanie..-Chciałem go przytulić lecz ten jak poparzony odsunął się.
Tommy. Nic z tego już nie będzie. Ja tego nie zapomnę. Kiedyś może ci wybaczę ale teraz jest to zbyt świeża rana. Błagam cię. Nie przychodź tu więcej,bo ja nie chcę cię widzieć i nie wpuszczę cię do mnie. Zrozum to w końcu i pogódź się z tym w końcu.
-Bill...Ja...ja nigdy nie przestanę tu przychodzić. Udowodnię moją miłość do ciebie. UDOWODNIĘ CI TO.!!! PRZYRZEKAM.!!-Krzyknąłem i wyszedłem. Pobiegłem do samochodu. Usiadłem za kierownicę, odpaliłem wóz i włączyłem radio. Z oczu pociekły mi łzy. Jechałem. Nie wiedziałem do kąt. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałem.
-Tom,chciałem Ci podziękować za tę wątrobę. Żegnaj.
To był Bill.! Mój mały braciszek.! Nie mogłem pozwolić na to aby kiedykolwiek stała mu się jakaś krzywda. Wróciłem do domu. Spakowałem kilka bluzek,spodni, portfel,dokumenty, szczoteczkę do zębów i wyjechałem....