Twincest
Bill:
Nie mogłem dłużej patrzeć na Toma. Nie chciałem aby mnie ratował. Wolałem umrzeć niż teraz żyć ze świadomością,że on i jakaś panienka... Nie...Nie mieści mi się to w głowie.. Nie chcę do już znać.!
Leżałem nadal w szpitalu. Co jakiś czas G&G do mnie przychodzili. Powiedzieli mi,że Toma nie am w domu. Od kilku dni nie mają od niego żadnej wiadomości. W sumie,to się zdziwiłem,że do mnie już nie wydzwania i nie wypisuje. Ale o to mi te chodziło. Aby zniknął z mego życia raz na zawsze.
Nagle przyszła do mnie wiadomość. Była od Toma.
"Chciałeś to zniknąłem z Twego życia.
Nie dam sobie rady bez Ciebie..
Wyjechałem daleko. I tak nie będziesz mnie szukał.
Dla mnie byłeś tylko Ty.!
Nie mogę sobie darować tego co Ci zrobiłem tamtej nocy.
Nigdy sobie tego nie wybaczę.!
Chcę abyś wiedział jedno... Ja zawsze przy Tobie będę.
Nie zależnie od tego gdzie się będziesz znajdował.
Tom "
Do oczu zaczęły cisną mi się łzy. Chciałem odpisać,ale przez łzy nie widziałem klawiatury. Rzuciłem telefonem o ścianGustaw ę a ten się rozpadł. Schowałem się pod kołdrę i cicho szlochałem. Słyszałem jak ludzie zatrzymują się przy moim pokoju,więc wstałem i zamknąłem drzwi i szybko wróciłem pod kołdrę. Kochałem Toma. To było jasne jak słońce. Nie chciałem aby coś sobie zrobił. Chciałem jedynie przestawać go widywać codziennie,tak jak to było kiedyś.
-C..c..co ja narobiłem.-Powiedziałem cichutko do siebie przez łzy.
Do drzwi od sali w której leżałem wszedł Gustav.
-Jak tam młody się czujesz.? -Zapytał niosąc mi wodę w butelce i pączka.
-Weź nie pytaj nawet.-Odpowiedziałem siadając na łóżku u wycierając łzy o poszewkę od kołdry.
-Bill, to twoj telefon leży tam.?-Zapytał Gucio pokazując palcem w stronę rozwalonego telefonu.
-Tak. Podałbyś mi go?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Jasne-Wstał i podreptał po niego w drodze próbując go złożyć.
-Daj to,bo ty nie umiesz-Uśmiechnąłem się przez łzy. On zawsze potrafił mnie rozśmieszyć.
Szybko zlożyłem telefon i włączyłem go.
-Posłuchaj co mi Tom napisał.-Gdy tele się włączył wszedłem w wiadomości odebrane i otworzyłem tę od Toma.
-"Bill, wyjechałem na kilka dni. Nie szukaj mnie. Tom"-Jasne było,e musiałem zmienić treść,bo pokazanei mu prawdziwej byłoby totalną głupotą z mojej strony.
Gustav bez słowa wstał i wyszedł z sali. Zamknął drzwi za sobą. Widziałem przez szybę w drzwiach jak dzwonił do kogoś i wykłóca się. Gdy skończył ponownie wszedł do mnie.
-Bill, Tom zrobił trochę wolnego. Gadałem z nim przed chwilą. Powiedział mi,że ta sytuacje go przerosła z twoją próbą sam...No wiesz.-Powiedział i szybko wyszedł.
Szybko wziąłem telefon do ręki i napisałem to Tommyego sms'a
"Tom,gdzie ty jesteś? Odpowiedz.! Bill."
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
"Chcesz abym wrócił? "-On nigdy nie może odpowiedzieć na konkretne pytanie,które mu zadam.
"Chce abyś odp mi na pytanie,które ci zadałem.
Gdzie wyjechałeś i na jak długo.? "
Odpowiadał bardzo szybko.
"Wyjechałem do Magdeburga na 2 tygodnie."
I wszystko było już jasne. Wrócił do wspomnień jak zaczynaliśmy. Oj Tommy. Postanowiłem,że jak wyjdę to tez tam pojadę. Pogadamy sobie na spokojnie,bo jak by wrócił,to nagle wszyscy by się zlecieli i tylko pytanie itp. Ja wyjadę do niego.
4 dni później.
Przez ostatnie dni pisałem z Tomem sms'y. Nie powiedziałem mu,że przyjadę. To miała być taka niespodzianka. Prawdę mówiąc brakowało mi go. Do mojej sali wszedł lekarz.
- Mam dobra wiadomość Bill-Byliśmy już sobie na TY.-Dziś Cię wypisuję. Jeśli sobie tego życzysz może to być nawet w tej chwili-Uśmiechnął sie Shmit.
-Oczywiście,że chcę.!-Poderwałem się z łóżka i zacząłem od razu pakować swoje rzeczy.
-Bill,spokojnie. Nie nadwyrężaj się tak,bo rana jeszcze się nie zabliźniła do końca.-Uprzedził mnie.
-Dobrze. Czy mógłbyś zadzwonić po taksówkę dla mnie? -Zapytałem pakując się,lecz uważając na ranę.
-Oczywiście. Jak będzie to Cię poinformuję o tym. Poproszę jeszcze o twój podpis.-Podpisałem papiery i kończyłem się pakować. W poczekalni czekałem na taksówkę. Lekarz już nie musiał mnie poinformowywać gdyż już na nia czekałem. Gdy taksówka podjechała poprosiłem by mnie zawiózł pod wskazany adres.
-Ale to daleko jest -Odwrócił się do mnie taksówkarz.
-Wiem,ale proszę nie tam zawieść. Dobre płacę.-Pokazałem mu pęczek banknotów.
Ruszyliśmy. Po 3h byliśmy na miejscu. Podziękowałem i zapłaciłem. Był to domek jednorodzinny, drewniany z ogródkiem i gankiem. Toma nie było chyba,bo było strasznie cicho. Wszedłem przez furtkę i chcąc wejść do domu złapałem za klamkę. Drzwi były zamknięte więc zapukałam. Po chwili otworzył mi Tom.
-Bill.!!? Co ty tu robisz.?!-Zapytał Tom łapiąc się za głowę. Jego mina była bezcenna.
-Przyjechałem pogadać z tobą-Odpowiedziałem wchodząc. Tom wziął moją walizkę a raczej 3.Tom zaniósł je do mojego starego pokoju.
-A więc stęskniłeś się za mną?-Zapytał uśmiechając sie delikatnie.
-Tak..Nie..Nie wiem. Tom!!! -Tupnąłem nogą i splotłem ręce na piersi.
-Oj Billuś-Tom podszedł i przytulił mnie do siebie. Chciałem go odepchnąć ale był silniejszy i przytrzymał mnie. W końcu ustąpiłem mu. Tom był z samych spodniach. Poczułem bicie jego serca. Jego ciepły tors. Nie chciałem ale nie wytrzymałem i szybko wtuliłem się w niego. Nie chciałem aby się kończyła ta chwila...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz